Geoblog.pl    gryka    Podróże    Podróż Dookoła Świata część II    Bajkowe Hoi An:)
Zwiń mapę
2009
10
gru

Bajkowe Hoi An:)

 
Wietnam
Wietnam, Hội An
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13634 km
 
Autobusy turystyczne maja kilka zalet: odbieraja Cie z hotelu i bezposrednio zawoza do celu. Ale maja tez kilka wad: nigdy nie wyjezdzaja o ustalonym czasie, często zatrzymuja sie przy knajpkach i w docelowym miescie podjezdzaja pod swoje biuro turystyczne z czekajacymi nadaniaczami i naciagaczami, i ktore nie zawsze jest w centrum. Cale szczescie Hoi An to male miasteczko i w kilka minut znalezlismy sie w punkcie skad moglismy poszukac noclegu. Pokoj w cichym miejscu za 7$:)
No i na spacer po uliczkach starego miasta. Czytalismy w przewodniku, ze ta czesc miasteczka zostala wpisana na liste swiatowego dziedzictwa kultury UNESCO. Jednak czasami można sie sparzyc na takich miejscach oczekujac zbyt wiele. Ale Hoi An było fantastyczne! Ulice czesciowo wylaczone z ruchu motorkowego. Piekne, stare domy, z widocznymi wplywami chinskimi i japonskimi. W wielu z nich stylowe galerie: malarstwa i grafiki, miejscowego rekodziela, fotografii. W wielu pracownie artystyczne i rzemieslnicze. Bardzo duzo krawcow i warsztatow tekstylnych. Nas najbradziej urzekla pracownia, w ktorej mlode (i calkiem, calkiem...) dziewczyny wyszywaly jedwabnymi nicmi istne cuda: portrety, krajobrazy, motywy roslinne. W sklepach przystrojone choinki i udekorowane swiatecznie okna... Bajka! Chodzilismy po tym miejscu jak zaczarowani... Co jakis czas natrafialismy na niewielkie, ale bardzo ladne swiatynie wcisniete pomiedzy drewniane budynki czy interesujace "domy spotkan" powszechne w kulturze chinskiej. Na niewielkiej rzece snuly sie lodki spacerowe, a klimatyczne knajpki przy promenadzie necily swiezym piwem:) Niesamowite było to, ze wszedzie moglismy wejsc, wszystkiego dotknac, popatrzec z bliska jak powstaja niektóre rekodziela, jak ci ludzie zyja. A snujaca sie delikatnie z glosnikow muzyka (glownie standardy muzyki powaznej) i cieple promienie zachodzacego slonca oswietlajace dachy domow dopelnialy ten bajkowy obrazek. Nie chcialo nam sie wierzyc, ze praktycznie kazdego roku te wszystkie uliczki i piekne domy zalewane sa w porze deszczowej czesto do poziomu pierwszego pietra... Przestaly nas dziwic zacieki i mchy na scianach, spora wilgoc w pomieszczeniach i specyficzny zapach. Podziwialismy tych ludzi, ze co roku chce im sie przenosic caly dobytek na wyzsze pietra. Hoi An z pewnoscia zapamietamy jako najprzyjemniejsze miejsce w Wietnamie. Tylko szkoda, ze moglismy tam zostac tylko jedna noc. Po tych uliczkach i wszystkich zakamarkach smialo można by sie pokrecic jeszcze jeden dzien:) Ale nie tylko nam sie tam podobalo. Chyba wszyscy turysci, a było ich sporo i wcale to nie przeszkadzalo, chodzili po miasteczku zauroczeni. Hoi An lezy mniej wiecej po srodku Wietnamu, wiec przewaznie każdy z odwiedzajacych to miejsce był wczesniej albo w HaNoi - jadac z polnocy, albo w Sajgonie - jadac z poludnia i po takich miastach znalezienie sie posrod tych uliczek i klimatycznych pracowni moglo być (i bylo) sporym, pozytywnym szkokiem:)
Po przecudownym popoludniu i jednym intensywnym dniu w Hoi An musielismy ruszac dalej. Niestety kupione już wczesniej bilety na samolot z Sajgonu wymyszaja caly czas okreslone tempo i nie możemy sobie pozwolic na poslizgi. A uwierzcie, ze w takich miejscach jak to, chcialo by sie zostac troszke dluzej. Naszym nastepnym celem miala być wypoczynkowa miejscowosc Mui Ne z pieknymi plazami i piaskowymi wydmami już na poludniu Wietnamu. Rozwazalismy kilka opcji transportu i stanelo znowu na turystycznym autobusie sypialnym. Tanszy, wygodniejszy (bez kilku przesiadek) i szybszy. Miał ruszac o 17.30, wiec pomni na dotychczasowe doswiadczenia ze spokojem rozlozylismy sie przed hotelikiem na laweczkach z zakupami, żeby przygotowac sobie kanapki na droge (mielismy jechac 19 godzin!!!) Nasz podrozny obrusik, rozkrojonych kilkanascie buleczek, topione serki, otwarta puszka z pasztetem i tunczykiem, pomidory w trakcie krojenia, owoce w trakcie mycia, goraca kawka w kubkach. I na to podjezdza facet, ktory ma nas zabrac do autobusu... Było troche paniki, blyskawiczne pakowanie calego majdanu i jakos sie udalo:)))
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (62)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
C.I.
C.I. - 2009-12-15 15:56
Hej! Jak zawsze piękne zdjęcia, śliczne miasteczko, jesteście wspaniali. Opisy, są tak żywe, naturalne, szczegółowe, czytając wszystko można zobaczyć, jakby było się na miejscu. Tylko cos na ostatnim zdjęciu humorek nie dopisywał, ktoś wypadł z łóżeczka ?:-)
 
 
zwiedzili 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 551 wpisów551 643 komentarze643 9796 zdjęć9796 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
17.09.2023 - 03.10.2023
 
 
22.10.2022 - 22.10.2022
 
 
10.07.2022 - 22.07.2022