Mamy oddzielne miejsca w samolocie i na dodatek po środku. Mam szczęście, że w moim rzędzie siedziała też rodzinka,
która chciała oczywiści siedzieć obok siebie i miałam sobie wybrać miejsce. Oczywiście wybrałam przy oknie.
Widoki niesamowite przez całą niemal drogę (całe szczęście, bo lot sam w sobie nie należy do najprzyjemniejszych, na tylnych siedzeniach podróżuje wielka ekipa Brytyjczyków, którzy zdecydowanie już postanowili wprowadzić się w stan upojenia urlopowego...i są rażąco głośni..). Za oknem najpierw zielona Szkocja, którą uwielbiam podziwiać z góry (i nie tylko), potem przeróżne rodzaje chmur i na koniec Teneryfa w całej swojej okazałości! Jak na wyciągnięcie ręki widać najwyższy szczyt Teide czy słynne klify Los Gigantes. Nie da się nie zauważyć południowego wybrzeża oblepionego wszelkiej maści hotelami... tam się nie wybieramy... Nie do końca wiem jeszcze, czym są wielkie płachty materiału, które nieco szpecą krajobraz. Szybko mamy się przekonać, co się pod nimi kryje: plantacje bananowców! Na jednej z nich usytuowany jest nasz nocleg, już się nie możemy doczekać!