Czas na nowy kraj :-)
Droga z Mostaru do Budvy to około 4 godziny nieustającej uczty dla naszych oczu. Będą cudowne jeziora, góry, widoki na Bokę Kotorską. W tamte rejony wrócimy jeszcze kolejnego dnia. Szybko zauwazymy pierwszá dużą różnicę pomiédzy Bośnią a Czarnogórą - ten drugi kraj dwa razy droższy! A i tak jest wciąż taniej od sąsiedniej Chorwacji, gdzie ceny bardzo ostatnio poszybowały w górę.
Po dotarciu na miejsce i zainstalowaniu się na naszym noclegu (w dzielnicy mieszkalnej, wśród bloków mała oaza z mini parkiem i naszym domem), idziemy cos zjeść do polecanej restauracji. Wreszcie próbuje słynne czarne risotto z kałamarnicami - boskie! Może wygląda dziwnie, ale smakuje wyśmienicie!
Teraz pora na spacer na Stare Miasto. Z naszego noclegu to dobre 20min pieszo (restauracja po drodze). Miasto otoczone murem, z wąskimi uliczkami, urokliwymi placykami, kościółkami, sklepikami, lodami...czyli wszystko, czego można się spodziewać po bałkańskim Starym Mieście :-) Więcej szczegółow przy opisach fotek.
Poza murami spacerujemy jeszcze do słynnej rzeźby Tańczącej Baletnicy, w pobliżu miejskiej plaży, skąd jest piękny widok na miasto i morze z wyspą Sveti Nikola.
Budva poza Starym Miastem nie zachwyca. Są wysokie hotele, ruchliwe ulice, hałaśliwe knajpy. Na szczęście śpimy daleko od tego całego rozgardiaszu. Czytałam, że kiedys było dużo gorzej pod względem hałasu, Budva była znana z całonocnych imprez i hulanek, ale podobno nocne lokale przeniesiono gdzieś na ubocze miasta. Piszę "podobno", bo w porze nocnej byliśmy juz w naszej dzielnicy sypialnej :-)