Temperatura powietrza jeszcze wyższa, prawie 40 stopni. W taki ukrop to tylko wypad na plażę wchodzi w rachubę. Przed wyjazdem sprawdziłam, które miejsca najlepiej się nadają na snorkelling. Czas użyć nasze maski i płetwy. Wybieramy Kalura Beach, kawałek za Cefalù. Wszystko fajnie, tylko nie ma gdzie zaparkować… W końcu okazuje się, że można na terenie jednego z pobliskich kurortów, za kwotę £15 od auta. Nie jest najgorzej. Kamienista plażyczka jest całkiem przyjemna, niezbyt zatłoczona. Można zakupić jakieś kanapki i napoje na sąsiedniej, hotelowej plaży, do której dociera się wodą po kolana.
A snorkelling?
Cóż, przezroczystość wody super, ryby jakieś są, ale bez szału. Najwięcej przy samych skałach. Ogólnie na 3+.
Pod koniec naszego plażowania, wzmaga się wiatr, który mocno marszczy morze. Trudniej w tych warunkach coś dojrzeć pod wodą. Wtedy jeszcze te powiewy nas nie martwią, robi się nawet przyjemniej, bo mniej gorąco.
W markecie zakupujemy nasze pierwsze limoncello… wow, cóż to za smak!