Jechaliśmy przez Garbsen, Porta Westfalica, Osnabruck. Dwa pierwsze stopy z Polakami, trzeci z niemiecką pielęgniarką. Do tej ostatniej miejscowości dotarliśmy wieczorem. Miła pani dała nam swój telefon, ale gdy po godzinie bezskutecznego łapania próbowaliśmy się do niej dodzwonić, niestety też się nie udało. Przespaliśmy się na podwórku szkolnym. Baliśmy się jakiejś straży miejskiej, że nas zgarnie, więc wstaliśmy o 5 rano, kawka i toaleta w ESSO, i znowu łapiemy. 3 godziny czekania i nic. Dotarło do nas, że stoimy na bardzo mało uczęszczanej drodze wyjazdowej na autostradę i że musimy się przemieścić. Autobusem na drugi koniec miasta. Po kolejnych 2h stania, zabrał nas niemiecki nauczyciel i podrzucił pod granicę z Holandią. Z szalonymi Anglikami dojechaliśmy aż pod sam Amsterdam, gdzie przespaliśmy się na malutkiej polance wśród drzew, otoczeni samochodami: z jednej strony autostrada, z dwóch ruchliwe drogi i z czwartej stacja benzynowa... Byliśmy na tyle wyczerpani, że zasnęliśmy z 3 sekundy... Rano kawka, toaleta na stacji i z dwiema Holenderkami do Hoorn. Tu wymieniliśmy pieniądze i autobusem do Zwaagdijk Ost. Potem jeszcze 5km marszu z plecakami do Hauwert... gdzie mała czekać na nas praca...