Potem juz tylko droga. Na lotnisko. Samolotem. Nocka na lotnisku w Gironie. Odwiedzam nawet Czerwony Krzyz, bo nie wiem jak przetrwam do Polski. Dostaje cos na lepsze samopoczucie w zoladku. Nie mam nic pic. Jest troszke lepiej. Znowu samolot i do domu.