Geoblog.pl    gryka    Podróże    Podróż Dookoła Świata część I    Taman Nagara, czyli wielka ucieczka
Zwiń mapę
2006
28
mar

Taman Nagara, czyli wielka ucieczka

 
Malezja
Malezja, Taman Negara
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 26215 km
 
Po wyspach ruszylismy do Taman Nagara - jednej z najstaszych na swiecie dzungli, ponoc starszej nawet od Amazonki. Deszczowy las tropikalny w Taman Nagara mial miec .... milionow lat. Dla nas to i tak liczby niewyobrazalne, wiec czy to bylo 130 czy 140 milionow lat...? Z Perhentiana ruszylismy (stopem - naturalnie...) do Kuala Lipis. To niezbyt duze miasteczko blisko T.Nagara. Zdecydowalismy sie tam na chwilke zatrzymac, zeby sprobowac polatac namiot i moze zrobic jakies zakupy. Pomysl okazal sie dobry. Chyba na jedynej w miescie ulicy handlowej udalo nam sie kupic wszystko, co bylo potrzebne do reparacji namiotu: wodoodporna plandeka, dokladnie taka, z jakiej robi sie podlogi do namiotow, dobry i elastyczny klej, silna tasma klejaca do zabezpieczenia krawedzi. Mielismy tam wszystko. Trafilismy do hoteliku, gdzie nie bylo wielu gosci wiec smialo moglismy sie rozlozyc z calym warsztatem na sporym korytarzu. Naprawa namiotu zajela nam caly dzien. Musielismy w K.Lipis zostac jeszcze jedna noc... Warto jeszcze wspomniec o (przynajmniej dla nas) niecodziennym hoteliku, do jakiego trafilismy zaraz po przyjezdzie do K.Lipis. Szyld na ulicy byl. Weszlismy na pieterko. Tam nic i nikogo. Bardzo proste pokoiki;wszystko pootwierane; na scianach pelno roznych informacji; m.in. taka, ze to hotel samoobslugowy! Zajmuje sie dowolny dostepny pokoj, wieczorem pojawia sie gosciu, ktory kasuje naleznosc i tyle... Nam sie to zupelnie nie podobalo i szybko sie ewakuowalismy. Kiedy walczylem z namiotem, Danka zdolala zebrac informacje o sposobach dotarcia do Taman Nagara, odwiedzila dworzec kolejowy, informacje turystyczna; zdecydowalismy sie dojechac pociagiem kawaleczek do Mala, skad zabral nas zaaranzowany przez faceta z informacji samochod na przystan, a potem lodka po rzece do Kuala Tahan. Samochod nas nic nie kosztowal, bo gosc powiedzial, ze to jest darmowy transport z dworca kolejowego do promu, ale juz na miejscu chcieli od nas jakies pieniadze. Oczywiscie nie zaplacilismy, ale do tej pory nie wiemy, czy przypadkiem czlowiek z informacji turystycznej sie nie pomylil. Tak wiec, gdyby ktos chcial sie na te opcje zdecydowac, to trzeba dokladnie sie dowiedziec jak z tym placeniem jest. Lodka kosztowala ok.30RM od glowy, ale w jedna strone chcielismy przez dzungle poplynac rzeka. Bez klopotow znalezlismy sie w Kuala Tahan, wyladowalismy na lewym brzegu przy dyrekcji parku. Pole namiotowe oferowalo miejsca za 5RM od osoby, wiec czemu nie?:) Ale byl pewien problem... Zaczelo sie od tego, ze juz jak plynelismy lodzia, to dzungla nie wydawala nam sie jakas specjalna rewelacja; ale jak wyladowalismy w samym jej sercu, to bylismy pewni, ze nie chcemy tam zostac nawet minuty dluzej, niz to konieczne. Po prostu nie dalo sie tam oddychac. Tak calkiem normalnie i calkiem zwyczajnie, bylo tak goraco, duszno i wilgotno, ze nas zatykalo. Po 3 sekundach bylismy totalnie zlani potem i tak bylo przez caly czas... Dlatego dzialalismy szybko:) Rozstawilismy namiot i chwile pozniej bylismy na trasie. W dzungli chcielismy tak naprawde zobaczyc tylko jak ona wyglada, przejsc sie najkrotszym szlakiem i zrobic spacer po mostach linowych rozwieszonych pod koronami olbrzymich drzew. I udalo sie te wszystkie punkty programu:) zrealizowac pierwszego dnia! Do Conopy Walk dotarlismy po kilkunastu minutach. Zabawa fajna, ale zeby mrozila krew w zylach, albo powodowala niesamowite emocje i skoki andrenaliny..., to bysmy nie powiedzieli. Owszem, mosty linowe rozwieszone byly dosc wysoko, nawet sie kiwaly w lewo i prawo, ale byly dobrze zabezpieczone, a czlowiek mogl sie czuc bardzo bezpiecznie. Wiec, emocji prawie zero, ale wrazenia super. Mozna bylo z tej wysokosci spojrzec na dzungle z zupelnie innej perspektywy, zobaczyc niezauwazane wczesniej szczegoly, uslyszec inne dzwieki. Np. nigdy wczesniej nie widzielismy palmy z gory...:) Niby nic, a jednak:) Jeszcze przed wyjsciem na ten spacer Danka wymyslila krotki trek przez las po Conopy Walk. Ruszylismy wiec w dzungle. Z mapy wynikalo, ze to nie powinno byc ani zbyt meczace, ani zbyt dlugie. Jednak te 2 godziny w tropikalnm lesie dezczowym zupelnie nam wystarczyly. Niesamowicie goraco i wilgotno - tu sie nic nie zmienilo (chyba ze na gorsze) a do tego...PIJAWKI!!! Wiedzielismy , ze tam pijawki mozna spotkac (w Taman Nagara chyba wszystko mozna spotkac...), wiec ubralismy dlugie spodnie, grube skarpety, gorskie buty... Powinno to wystarczyc, przynajmniej tak nam sie wydawalo. Ale nie wystarczylo! Pijawki maja to do siebie, ze wcale nie czuc kiedy sie do ciebie przykleja i zaczynaja wysysac krew... Maja to do siebie, ze potrafia sie przedostac przez oczka skarpet... Dopiero po kilkudziesieciu minutach treku sprawdzilismy swoje nogi i bylismy przerazeni. Kazde z nas mialo ich po kilka na kazdej nodze! Zaczelismy paniecznie sie otrzepywac, wyciagac pijawki ze skarpet i butow, a kilka z nich trzeba bylo wyrywac ze skory.... Ugryzienia pijawek nie sa grozne ani bolesne, ale strasznie dokuczliwe. W momencie ataku znieczulaja miejscowo swoja ofiare, wiec nie czujesz momentu przyklejenia i ssania krwi, i wstrzykuja bardzo skuteczna substancje zapobiegajaca krzepnieciu krwi. Wiec po wyrwaniu pijawki krew z rany leci jeszcze przez kilka ladnych godzin. Tak czy siak, jak zobaczylismy co sie dzieje, to po obraniu sie z tych krwiopijcow dostalismy niezlego tempa. Raz dwa wrocilismy do obozu, nawet cos tam przepralismy, jakies jedzenie i tyle. Taman Nagara nas nie powalila. Wszystkie stwory, lacznie z ptakami, tak skutecznie chowaly sie w gestym lesie, ze nie bylo szans nic wypatrzec , no oprocz pijawek i roznych gigantycznych owadow. Mrowki na przyklad mialy 4-5cm! Udalo nam sie jeszcze wypatrzyc zieloniasta papuge i stado bawolow przy rzece. I to wszystko.Ale tego sie wlasnie spodziewalismy. Pewnie paskudny upal i lepkie powietrze tez nie dzialalo na nas pozytywnie. Wielkie drzewa widzielismy tylko w jednym miejscu i to tez zaledwie kilka... Moze dla przyrodnikow to bedzie ciekawe miejsce, ale dla nas nie bardzo... Tyle, ze widzielismy bodaj najstarsza dzungle na swiecie...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 551 wpisów551 643 komentarze643 9796 zdjęć9796 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
17.09.2023 - 03.10.2023
 
 
22.10.2022 - 22.10.2022
 
 
10.07.2022 - 22.07.2022