Geoblog.pl    gryka    Podróże    Podróż Dookoła Świata część I    Złote miasto i safari na wielbłądach
Zwiń mapę
2005
12
gru

Złote miasto i safari na wielbłądach

 
Indie
Indie, Jaisalmer
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17412 km
 
Znowu w pociagu:) Tym razem 22 godziny jazdy z Delhi do Jaisalmeru w Rajastanie - kolejnego celu. Slyszelismy same pozytywy o tym malym miasteczku. Ze na skraju pustyni, ze cudowne uliczki, ze fantastyczne domy z piaskowca, ze kapitalne kolory przy wschodzie i zachodzie slonca. Dobra! Kuszetki, dobry system zabezpieczenia bagazu, indyjska herbata, wczesniej kupione owoce i ciastka. Mozna jechac!:)
Na miejscu wyladowalismy z opoznieniem...jak zwykle. Na stacji kupilismy bilety, zeby uniknac stania w kolejkach i za 2 dni jechac do Jodhpuru. Ze stacji odebral nas przedstawiciel jednego z upatrzonych wczesniej hotelikow. I dobrze! Juz pierwsze wrazenie bylo super! A miasteczko faktycznie niesamowite. Mala forteca na wzgorzu oblepiona domkami dookola, a to wszystko wygladalo jak zamek ulepiony z pasku na plazy przez jakiegos niesamowicie cierpliwego i precyzyjnego maniaka...:) Bajecznie! Ale tego dnia juz tylko skupilismy sie na zakwaterowaniu i zjedzeniu czegos dobrego...:) Wlasnie w trakcie obiadu, kiedy siedzielismy na hotelowym dachu, przysiadl sie jeden z facetow z obslugi i zaczal opowiadac o wielbladach, o pustyni, o safari... Tak gadal i gadal, a my sluchalismy i sluchalismy... Koniec koncow polecialem na dworzec zmienic bilety, bo na safarii oczywiscie sie zdecydowalismy:) Z tymi biletami tez nie bylo latwo, bo nie dosyc, ze czekalem w kolejce 1,5 godziny, to okienko kasy zostalo zamkniete na osoby przede mna...Myslalem, ze mnie szlag trafi, a polskimi przeklenstwami rzucalem juz na glos...
Wieczorem musielismy sie przepakowac, a rano wyjazd! Hotel zebral 6 osobowa ekipke i wszyscy razem ruszylismy jeepem na bliskie spotkanie pierwszego stopnia z wielbladami. Po drodze zatrzymalismy sie jeszcze na chwilke przy jednaj z najpiekniejszych pustynnych swiatyni dzanistycznych. I znowu nas powalilo. Tak jak w Agrze, bylismy pod wrazeniem tego, co mozna zrobic z marmuru, tak tutaj bylismy w szoku widzac, co mozna zrobic z piaskowca. Koronkowa robota i to doslownie. Tylko zdjecia moga to chyba oddac, wiec poczekajcie prosze az sie pojawia w galerii...:) (choc z tym mamy ostatnio problemy)
Kilkanascie minut pozniej dotarlismy na miejsce, gdzie czekaly na nas wielblady!! Kilka wielkich bestii, osiodlanych i zaladowanych ekwipunkiem, spokojnie siedzialo na ziemi i na nas grzecznie czekalo... Pierwsze wrazenia? Niesamowite! Wielkie, wlochate zwierzaki, ktore czesto okropnie pierdza, ale za to bardzo mile, grzeczne, wygodniejsze od koni. No i te "twarze"! Wielblady maja fantastyczne mordki, przypominajace troche zdziwionego strusia...
No i co...? Zapakowanie naszych plecaczkow, oczywiscie nas i w gore! Wstawanie wielblada zawsze bylo niebezpieczne:) Strasznie kolysal, wpierw podnosil tyl - kiedy mozna bylo poleciec do przodu, potem przod - kiedy mozna wyskoczyc z siadla do tylu, no i jeszcze raz tyl...(albo jakos tak...) Ale wszyscy trzymali sie dzielnie i nikt ani razu nie spadl:) To samo bylo przy siadaniu wielblada...Mielismy fajnych i pomocnych przewodnikow, ktorzy o wszystko dbali, pomagali sie oswoic z wielbladami, przedstawili kazdemu uczestnikowi jego wierzchowca (imie, wiek itd...) I ruszylismy. jechalismy powoli przyzwyczajajac sie do charakterystycznego kolysania. Na poczatku pustynia przypominala raczej step. Kepki roslin, zwir, troche kamieni. Ale strasznie sucho (jak to na pustyni...). Po ponad godzinie pierwszy postoj przy stepowej studni. Nabralismy wode, wielblady sie napily, przewodnicy tez:) My troszke rozmasowalismy nasze tylki. Potem nastepny odcinek jazdy, ale juz dosyc krotki. Zrobilismy dluzszy postoj na obiad. Przyjemne, zacienione miejsce, troche drzew, ale krajobraz nas nie zachwycal. Moze dlatego, ze spodziewalismy sie czegos innego? Przewodnicy zaczeli zbierac chrust i przygotowywac obiad, a my - razem z Danusia - poszlismy na kocyki, na krotkie spanko:) I obiad! Strasznie smakowal na swiezym, choc pustynnym powietrzu. Zaczelismy juz powoli nabierac wprawy, wiec pakowanie ekwipunku i wsiadanie na wielblady bylo juz coraz prostsze i mniej stresujace. Ruszylismy dalej. Juz po kilkunastu minutach zaczelismy wjezdzac na "prawdziwa" pustynie. Piasek, wydmy, slonce i te sprawy:) I tu juz nam sie strasznie podobalo! Jeszcze przed zmierzchem zatrzymalismy sie na skraju wysokich i pieknych wydm. Tam mielismy spedzic nasz pierwsza w zyciu noc na pustyni! Zapowiadalo sie swietnie! Po rozpakowaniu poszlismy na krotki spacer po piasku. Kapitalne wrazenie. Niby jak na plazy, ale tak troche inaczej:) Przygotowalismy potem nasze poslania, w miedzyczasie przewodnicy przygotowali kolacje, ognisko, zachod slonca nad pustynia...a kolo nas dreptaja sobie nasze wielblady... Klimaty fantastyczne! Piekny wieczor, tylko koszmarnie zimna noc. Cale szczescie, ze mielismy nasze polary, spiwory i kurtki, bo bysmy zamarzli. Najgorzej bylo przed switem. Wszyscy sie spodziewali, ze moze byc zimno, ale ze nie az tak... Dzieki dodatkowym kocom jakos przezylismy:) Poranek na pustyni byl przepiekny! Slonce wstawalo nad wydmami, oswietlalo fantastycznie wszystko dookola. A my caly czas chlonelismy te obrazy i pstrykalismy mase fotek... Kazdy z niecierpliwoscia czekal, kiedy slonce podniesie sie troche wyzej i zacznie nas ogrzewac. Niecierpliwie tez czekalismy na sniadanie i kubek goracej herbaty (na kawe nie bylo co liczyc...). A potem? Normalka:) Pakowanie sprzetu i jazda! Troche po piasku, dalej znowu po stepie. Krotka przerwa na siku i inne sprawy:) Kiedy zaczelo sie rozbic goraco kazdy sie rozbieral ze swojego jeszcze poranno-nocnego opakowania. Okolo poludnia dotarlismy na kolejny postoj. Pyszny obiadek i dalej w droge:) Przed godz.16 dotarlismy na miejsce skad mial nas odebrac samochod do hotelu. Przepakowalismy swoje rzeczy, pozegnalismy sie z wielbladami i przewodnikami. Wieczorem bylismy juz w naszych lozeczkach, w hoteliku w Jaisalmerze.
Ogolne wrazenia niesamowite. Sama natura. Piekna pustynia, wielblady, przewodnicy, skromne i smaczne posilki, mijane po drodze mikro-wioski i pojedyncze zabudowania, spotykani ludzie, przenosne tabory tamtejszych cyganow, noc na pustyni pod golym niebem...No i sama jazda na wielbladach! Swiat z innej perspektywy! Wysoko i majestatycznie:) Gorzej bylo po ich jedzeniu, kiedy dawaly swoj koncert i czasami nie mozna bylo wytrzymac...:) Strasznie nam sie podobalo! Nowe i fantastyczne doswiadczenia! Warto bylo!
Dzis czas na obejrzenie fortu w Jaisalmerze- bajkowej perelki na pustyni. Calosc nie jest duza, mozna to obejsc w kilkanascie minut. Srodek kryje niesamowity kunsztownie zdobiony palacyk macharadzy(z dachu cudny widok na miasto cale zbudowane z zoltego piaskowca), przepiekne dzinijskie swiatynie(juz duzo swiatyn widzielismy, ale te nas po prostu powalily:-), waskie, slodkie uliczki pelne kolorowych straganow. Na murach co jakis czas pojawiaja sie jakby ulepione z plasteliny walki lub kulki(nie mam pojecia czy pelnily tylko funkcje ozdobne), dodaje to calosci smaku bajki. Przy zachodzie slonca mury faktycznie przybieraja kolor intensywnie zolty/zloty, co moglismy obserwowac z dachu jednej z restauracyjek, popijajac pyszna indyjska herbate:-) Dzis wieczorem mamy pociag do Jodhpuru- tym razem niebieskiego miasta...
Ok. Tyle! Z trudem, bo trudem, ale udalo nam sie nadgonic troche zaleglosci i wspolnymi silami posylamy nowa relacje. Teraz jest to znacznie trudniejsze niz wczesniej. Internet jest duzo wolniejszy, mamy klopot z uzupelnieniem fotek, ale dzieje sie przede wszystkim strasznie duzo! To nas akurat nie martwi...:) W Indiach jestesmy zaledwie 2 tygodnie, a juz widzielismy kilka niepowtarzalnych miejsc, wyjatkowych, pieknych i roznych...Az strach sie bac, co bedzie dalej!:) Zbiera sie bardzo duzo i bardzo szybko masa nowych wrazen, wiec wybaczcie, jesli nie bedziemy z naszyni relacjami na biezaco. Kilka tez osob domaga sie , zeby napisac kilka slow o indyjskim jedzeniu. Obiecuje, ze juz niedlugo pojawi sie mailik tylko o tym:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 551 wpisów551 643 komentarze643 9796 zdjęć9796 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
17.09.2023 - 03.10.2023
 
 
22.10.2022 - 22.10.2022
 
 
10.07.2022 - 22.07.2022