Geoblog.pl    gryka    Podróże    Podróż Dookoła Świata część I    Inne oblicze Indii
Zwiń mapę
2005
10
gru

Inne oblicze Indii

 
Indie
Indie, New Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 16765 km
 
Po poludniu wsiedlismy w pociag, ktory mial nas zawiezc do Delhi. Tam tez mial nas przyjac czlowiek z HC. Mielismy do niego zadzwonic po naszym dotarciu na miejsce. Pociag mial oczywiscie 2 godziny spoznienia i w stolicy zameldowalismy sie po godz.20. No i trzeba bylo zadzwonic do faceta, ze jestesmy. Ale tutaj znowu Danusia...:)

No wiec dzwonie. Dowiaduje sie, ze jest maly problem, u niego w domu nikogo nie ma, bo wszyscy sa na imprezie. Nie mamy wiec wyjscia, musimy dolaczyc. Na to oczywiscie staram sie jakos wymigac, nie bedziemy przeszkadzac itd. itp. Facet jednak nalega i przekonuje, ze tam bedzie tylko najblizsza rodzina i przyjaciele, jestesmy mile widziani, wszyscy juz wiedza, ze przyjezdzamy... Poddaje sie. Umawiam sie z facetem, ze spotkamy sie w wyznaczonym przez niego miejscu, przy hotelu Ambassador. Idziemy na postoj wszelkiego rodzaju pojazdow i wybieramy autoriksze(taksowka za droga, riksza rowerowa za wolna). Oczywiscie targujemy sie jak zwykle zawziecie. Tym razem nie jest latwo, ale w koncu dochodzimy do naszych 80 rupii(zaczynalismy od 150). Po kilunastu minutach podjezdzamy rozlatujacym sie, zielono-zoltym "autkiem" pod ekskluzywny, wielki hotel. Wtedy kierowca naszego pojazdu pyta dwukrotnie czy na pewno o ten hotel nam chodzilo? No coz, nie wygladamy na specjalnie bogatych turystow...:-) Pod hotelem natychmiast pojawia sie Ashok- tak ma na imie facet w eleganckim garniturze,w srednim wieku, czlonek naszego klubu. Okazuje sie pozniej, ze jest biznesmanem, pracujacym w amerykanskiej firmie, z wyksztalcenia historyk i prawnik. Jest o dziwo niezamezny, mimo, ze to wielka rzadkosc w Indiach. Rodzice do tej pory sie nie poddaja i podstawiaja mu rozne pasujace horoskopem wybranki. Ale wracajac do naszej historii. Ashok przepakowuje nas do swojego auta i jedziemy do centrum kulturalnego Indii, gdzie na dachu glownego budynku odbywa sie impreza, a dokladnie rocznica slubu jego brata. Zaczynamy sie troche niepokoic, jak to wszystko bedzie wygladac. Wjezdzamy winda na dach i ...znajdujemy sie w innym swiecie. Bogato udekorowane stoly, kelnerzy pod krawatami, wszyscy goscie odswietnie ubrani i na to my- parka Polakow prosto z pociagu, nie najswiezszych, w dzinsach i polarach...Niezly meksyk. Znow chcemy uciekac, ale nam sie nie udaje.Zajmujemy strategiczne miejsca w kacie i staramy sie wtopic w fotele. Ashok powoli przedstawia nas swojej rodzinie i znajomym. Wiekszosc z nich okazuje sie byc slawnymi dziennikarzami, rezyserami, slowem- smietanka towarzyska stolicy. I wtedy staje sie najgorsze...trace glos! Od jakiegos czasu juz cos sie dzialo z moim gardlem, ale cos takiego to mi sie przydarzylo pierwszy raz w zyciu i to wlasnie teraz! Coz, caly obowiazek konwersacji(oczywiscie po angielsku) spada na Tomka. Nie ma wyjscia- trzeba szybko cos wypic. Nie ma z tym najmniejszego problemu- kelnerzy serwuja wino, rum i co tylko dusza zapragnie- przekaski tj kawalki rybek w panierce czy smazone ziemniaczki. Tylko nadziewasz na patyczek i twoje:-) Zdaja sie nam wszystko wybaczac, nawet to, ze zdepnelam kieliszek z winem(oczywiscie przez przypadek). Z tarasu roztacza sie ladny widok na oswietlone Delhi, a my mamy niepowtarzalna okazje poznac inne oblicze Indii. Kontrast miedzy takim Varanasi, a tym co mozemy zobaczyc tutaj jest powalajacy. No i na dodatek mamy niezla wyzere:-)) Oprocz przekasek serwowany jest normalny obiad-do wyboru(musze przyznac, ze jedzenie bylo wysmienite) i do tego deser- marchewka na slodko i do tego lody w polewie czekoladowej(hmm, moje gardlo...ale jak tu sobie odmowic?). Po polnocy ladujemy w domu Ashoka. W sumie trudno to nazwac domem- rezydencja z ogromnym dziedzincem ma 40 pokoi...

Rano dostajemy sniadanko, bierzemy wreszcie prysznic i Ashok proponuje nam wycieczke po miescie- on oczywiscie bedzie kierowca i przewodnikiem(w koncu to historyk). Oczywiscie chetnie sie zgadzamy. Delhi, jakie mozemy zobaczyc jest zupelnie odmienne od tego, jakiego sie spodziewalismy(poruszamy sie w obrebie New Delhi). Czyste(!), szerokie ulice(niezatloczone!), duzo zieleni. Ogladamy niezle zachowane i ladnie utrzymane zabytki(swoja droga fascynujace), ktore mozemy podziwiac, sluchajac ciekawych opowiesci Ashoka. Odwiedzamy tez przyjemny park- zielone serce stolicy, z mnostwem ptakow i ciekawych drzew, gdzie spedzaja wolny czas cale rodziny z najwyzszych kast, przyjezdzajac tu na pikniki i spacery(w poblizu jest dzielnica ambasad). Potem jeszcze amerykanska restauracja, bo Tomkowi zamarzyl sie hot-dog...:-), z przyjemna muzyczka i sielankowa atmosfera. Dopiero w drodze na dworzec zobaczylismy inne oblicze Delhi- niezmierzony tlum na ulicach i chodnikach(w koncu gdzies sie musi pomiescic to 15mln...), smieci na ulicach, halas, chaos, balagan. My sobie tylko siedzielismy i patrzylismy na to wszystko zza szyb samochodu...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
b79
b79 - 2015-02-06 15:45
Rzeczywiście dziwe jest, że Ashok - mężczyzna - jest niezamężny. Bardzo dziwne.
 
 
zwiedzili 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 551 wpisów551 643 komentarze643 9796 zdjęć9796 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
17.09.2023 - 03.10.2023
 
 
22.10.2022 - 22.10.2022
 
 
10.07.2022 - 22.07.2022