No i znowu...Podejrzanie drogie bilety i zastanawiajaco dluga droga...:) Ale to juz nam sie podobalo! I nie pomylilismy sie! Powtorka z dnia poprzedniego, tylko ze w jeszcze lepszym wydaniu!:)) (az sie nie chce wierzyc...) W czasie drogi pojawialo sie wiecej osniezonych szczytow, glebsze doliny, wyzsze przelecze, wiecej przestrzeni... Az dech zapieralo!!! (od widokow i wysokosci!) Na miejscu bylismy stosunkowo wczesnie. Musielismy zwolnic tempo (doslownie tez!...) Poszukalismy tani nocleg i tego dnia tylko krotki spacer po miasteczku. Tym bardziej, ze bylismy na wysokosci 4700 m n.p.m.... A to juz troche jest. Nasze organizmy tez to odczuly. Zadyszka, przyspieszone bicie serca, ogolne oslabienie. Do tego wszystkiego zmiana klimatu. Zaledwie w ciagu 2 dni przeskoczylismy z doslownie upalnego lata do zimy, gdzie jest mrozne powietrze, osniezone gory dookola, a na noclegu trzeba spac w polarze i kalesonkach:). Zostalismy w Litangu 2 dni. Potrzebna byla aklimatyzacja i troche odpoczynku. ostatnie dni tylko jechalismy, a to jest bardzo meczace. Poza tym warto bylo w Litangu troche sie pokrecic po samym miasteczku. To juz prawdziwy Tybet, tylko ze poza jego granicami administracynymi. Tybetanskie, charakterystyczne domy, buddyjskie choragiewki, stupy... Przerozni ludzie, poubierani w tradycyjne stroje, kolorowy tlum mieszanki roznych mniejszosci narodowych, mnisi i starsze kobiety z mlynkami modlitewnymi...Tybet poza Tybetem! No i to otoczenie i ta wysokosc! To robi wrazenie. Czujesz w powietrzu, ze jestes wysoko i jak sie rozejrzysz dookola, gdzie widac otoczony przez osniezone szczyty plaskowyz...Ech...Znowu, by duzo pisac!:)
Ale Litang byl tez wazny z innego powodu. Zmienilismy tam nasze plany. Policzylismy czas i pieniadze i wyszlo nam, ze nie damy rady jechac dalej na polnoc i dopiero z Golmud'u autobusem do Lhasy. Kosztowalo by to naprawde duzo czasu i pieniedzy, a to juz nam sie powoli konczy...:)) Zdecydowalismy sie wrocic do Chengdu (bylismy juz tu 3 tygodnie temu) i stad poleciec bezposrednio do serca Tybetu.
Tak wiec znowu autobus. Z Litang do Kangding. Co do opisu drogi - patrz wyzej:) Z tym, ze przekroczylismy 5000 m n.p.m.!!! Tutaj zadzialac moze tylko wyobraznia, bo jakiekolwiek proby opisu tego, co widzielismy po drodze beda conajmniej marne...:)