Jestesmy ponownie w Ulan Bator. Przyjechalismy dzisiaj rano na jedna noc. Bylismy kilka dni w jednym z ichniejszych parkow narodowych w gorach. Miejsce bardzo kapitalne. Dookola niesamowita przyroda, las, gory, super czysta rzeka, wioski jurtowe, stada jakow, owiec, koni... Niesamowita okolica, gdzie moglismy sie troche pobyczyc i odpoczac pod namiotem od duzego miasta.
Niestety pojawily sie tez pierwsze klopoty. Jeszcze kilka dni temu ukradli mi w Ulan Bator komorke... Tak wiec pozbawilismy sie (przynajmniej na jakis czas) kontaktu ze swiatem - nie liczac internetu. Moj dotychczasowy numer nalezy wykreslic i o nim zapomniec...:-(( Tak to bywa! Caly czas liczymy sie z tym, ze moga wystapic przerozne niespodzianki. Ale to jeszcze nic! Podczas sielanki w parku narodowym swojego prawie calego bagazu pozbawiony zostal Jiri...:-( Ale zaczyna nadrabiac straty i kupowac najbardziej niezbedne rzeczy. Musi tez zmienic swoje plany, bo na dosprzetowienie i kontunuowanie podrozy razem z nami nie bedzie mozliwe. Najprawdopodobniej zalatwi to, co trzeba w Ulan Bator i tranzytem pojedzie przez Chiny do Indi, gdzie ma nadzieje spotkac sie ze swoimi kumplami. Dzisiaj bedzie ostatnia wspolna noc. Rano nasze drogi sie rozejda i dalej pojedziemy tylko we dwoje. Postaramy sie przezyc!! :-)) Bylo nie bylo, ale te doswiadczenia nauczyly nas wiekszej ostroznosci, a to jest akurat bardzo dobre! :-)
Nam udalo sie zalatwic za calkowita darmoche wizy do Chin. Mamy wqiec wreszcie caly komplet. Zrobili smy tez pranie i niezbedne zakupy i jutro z samego rana wyruszamy na 2 tygodnie na prawdziwe zadupie!! W planach mamy 2 parki narodowe, a co z tego wyjdzie? - zobaczymy! Wiza nam sie konczy 12.09 wiec nie mozemy zbyt dlugo szalec. Duzym niebezpieczenstwem w planowaniu czegokolwiek z zegarkiem i kalendarzem jest fakt, ze w Mongolii nie ma prawie drog, odleglosci za to ogromne i praktyczanie zerowy transport publiczny. Kazde przemieszczanie sie trzeba z kims dogadac , jakos zalatwic, albo czekac 2 dni na stopa... Tak czy inaczej w Ulan Bator pojawimy sie ok.10.09 (powinnismy!:-)), to postaramy sie jakos odezwac.
Coz poza tym? Zdrowie i humory dopisuja. Udaje nam sie wiekszosc rzeczy pozytywnie zalatwic, nie dajemy sie juz tak czesto robic w konia:-), poruszamy sie po Mongolii (doslownie i w przenosni) coraz lepiej, tylko caly czas (i chyba tak juz pozostanie...) nie ma najmniejszych szans, zeby sie z Mongolami dogadac! ale jest dobrze!!! :-)))