Geoblog.pl    gryka    Podróże    Podróż Dookoła Świata część I    Moskwa - gdzie spalismy z karaluchami...
Zwiń mapę
2005
22
lip

Moskwa - gdzie spalismy z karaluchami...

 
Rosja
Rosja, Moscow
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1916 km
 
Halo, halo!
Dotarlismy do Moskwy calo i zdrowo:) Ale znowu rano i znowu padalo...Brrr...! Jeszcze w Polsce, firma zalatwiajaca nam wizy do Rosji, musiala wykupic choc 1 noc w jakims rosyjskim hotelu. Padlo na Moskwe, wiec pierwszy nocleg powinnismy miec (przynajmniej teoretycznie....) zalatwiony. Moglismy sie jednak zameldowac w tym hotelu nie wczesniej niz w poludnie, a bylo zaledwie po 6 rano... Musielismy wiec na dworcu kolejowym zostawic bagaze za kosmiczna cene 60 Rubli i na lekko ruszyc w miasto. O kolejne noce sie nie martwilismy, bo - podobnie jak w St.Petersburgu - udalo sie skontaktowac z kobieta z HC, ktora chetnie nas bedzie goscic:) Skoro przywedrowalismy do Moskwy, to przede wszystkim musielismy sie zajac zalatwieniem biletow juz na wlasciwy odcinek kolei transsyberyjskiej Moskwa-Irkuck. No i tu sie zaczela zabawa...
Jak kazdy normalny czlowiek by zaczal, tak i my zaczelismy od kas biletowych. Jednak pomni na doswiadczenia zdobyte podczas wyjazdu na Krym, wiedzielismy, ze wcale nie musi byc latwo...No i nie bylo! Sprawdzilismy w kilku miejscach. W kasach echo. Biletow niet. No dobra. Znalezlismy firme posredniczaca w sprzedazy biletow - Mostragenctvo. Ale tam tez nic. Biletow juz po prostu nie bylo... Ladny bigos.
No to wbilismy sie do takiego komputerka z informacja o polaczeniach. Troche nam czasu zajelo, zanim zorientowalismy sie jak to dziala i co mozna z tego wyciagnac. I potwierdzilo sie, ze biletow na normalne pociagi w normalnych cenach nie ma juz na kilka dni do przodu... Owszem, mozna bylo bez problemow kupic bilet na ktorys z pociagow "firemnych", ale to kosztowalo 4500-6000Rubli...Troche za duzo jak dla nas. Zdecydowalismy sie wiec wymyslic polaczenia kombinowane i udalo sie znalezc miejscowki na pociag z postojem i przesiadka w Nowosibirsku za laczna cene 2500Rubli. Juz troche lepiej, choc i tak nie rewelacyjnie, bo na zwykly pociag bilety powinny kosztowac ok.1500Rubli. Ok. Juz bez klopotow, z wypisanymi na karteczkach numerami pociagow, datami, godzinami itd poszlismy do okienka i kupilismy nasze wymarzone bilety na kolej transsyberyjska!:) Chyba najtrudniejsza czesc zadania mielismy za soba. Teraz moglismy juz spokojniej pomyslec o zwiedzaniu miasta. Cale szczescie przestalo padac, wiec mozna bylo sie po Moskwie pokrecic:)
No i dokad skierowac pierwsze kroki? No jasne, ze na Plac Czerwony!:) Dojechalismy tam metrem. A metro to osobna historia! Ogromna siec linii moze zawiezc prawie wszedzie. Koszmarny tlok, tysiace ludzi przeciskajacych sie jednoczesnie w roznych kierunkach, strasznie goraco. Ale i tez piekne stacje i perony, terakotowe zdobienia z komunistycznymi motywami, sierpy, mloty, gwiazdy i te sprawy:) Slogany socjalistycznej propagandy i usmiechniete kobiety za sterami traktorow:) Klimat swietny! Bardzo nam sie podobalo. Prawie kazda stacja moskiewskiego metra (przynajmniej w centrum) to maly palac z marmurami, kolumnami...
No i z takiego palacu wynurzylismy sie na powierzchnie przy Pl.Czerwonym. Waska uliczka poszlismy w jego kierunku. Juz z daleka zobaczylismy sliczna cerkiew Wasyla Blogoslawionego. Przepiekne wiezyczki, kolorowe kopuly, bogate zdobienia przykuwaly nasza uwage. To wlasnie ta cerkiewka jest niemal na wszystkich pocztowkach z Moskwy:) I chwile pozniej bylismy na Placu. Niesamowite wrazenie! Tyle razy ogladalo sie go w telewizji, rozne parady i defilady, relacje z obchodow 1 Maja itd a teraz moglismy sie tam znalezc i chodzic po nim!:) Wielki, ogromny! Z jednej strony mury Kremla i mauzoleum Lenina, z drugiej wielki, zabytkowy gmach domu handlowego, a na koncu Brama Zmartwychwstania ze sliczna kapliczka Matki Bozej Iwierskiej - przed jej oblicze przychodzili dawniej kupcy przed waznymi transakcjami i studenci przed egzaminami:); oczywiscie pelno bylo ludzi. I turystow zagranicznych i Rosjan; wycieczki, grupy, cala masa spacerowiczow. No i ogromna kolejka do mauzoleum Lenina:) Bylismy tez swiadkami malej manifestacji komunistow, ktorzy z transparentami z podobiznami Lenina i Stalina wykrzykiwali swoje hasla:)
Po rundce w okolicach Placu trafilismy do fantastycznego Soboru Chrystusa Zbawiciela. Potezny gmach, przepieknie zdobiony, z bogatymi malowidlami i ogromna przestrzenia w srodku, z ciekawym muzeum historii (w tym miejscu po rewolucji miala powstac jedna z najwiekszych na swiecie budowli - Palac Rad, na szczescie wybuch II WS uniemozliwil komunistom realizacje tych planow, choc sobor zostal zniszczony...) Trafilismy tez do autentycznie zagubionej wsrod betonowego blokowiska bajkowej cerkiewki Sw. Mikolaja. Wygladala wrecz nienaturalnie. Dookola beton, a tu taka perelka - jak ulepiona z kolorowej plasteliny:))
Potem rozstalismy sie z Jirim, ktory postanowil poszukac sobie noclegu na wlasna reke, a my odebralismy bagaz i pojechalismy do wczesniej zarezerwowanego hotelu. Pierwsze wrazenie bylo nieciekawe. Ogromny, betonowy blok. Tysiace pokoi. Ale okazal sie calkiem przyjemny. Czysto, ciepla woda, tanie jedzenie (tansze niz w sklepach!) i wygodne lozka!:) Tego nam bylo trzeba!
Nastepnego dnia umowilismy sie na spotkanie z Jirim i juz razem powedrowalismy do naszej gospodyni z HC. Okazala sie nia Pani w srednim:) wieku, ktora przyjechala tutaj przed 14 laty z Ameryki! Jak sie okazalo do tej pory nie nauczyla sie prawie ani slowa po rosyjsku... Dziwna kobieta, ale bardzo sympatyczna. Miala calkiem przyjemne mieszkanie, tyle, ze z 3 kotami i co gorsze... ze stadem karaluchow... Ale i tak bylo milo! Po naszej przeprowadzce ruszylismy na dalszy podboj Moskwy. Zrobilismy wycieczke po najciekawszych stacjach metra (choc duszno i goraco - warto bylo!), potem krotki spacer po moskiewskim deptaku - Starym Arbacie ( gdzie oprocz pochodu grupy hari-krisznowcow nie bylo nic ciekawego) dotarlismy do dwoch kompleksow klasztornych Danilowskiego i Donskiego. To tez sie okazalo niewypalem, bo nie dosyc, ze zamkniete to jeszcze w bardzo nieciekawej okolicy. Nasze niepowodzenia zrekompensowalismy sobie u Erin (gospodyni z HC), u ktorej przygotowalismy pyszne leczo z kabaczkow:))
No i czas na Kreml!:) Tam juz nam sie nie udalo kupic biletow dla Rosjan, wiec stac nas bylo tylko na najubozsza wersje wejsciowek, ktore nie uprawnialy do zwiedzania muzeow i cerkwi. Jednak po wejsciu na teren udalo nam sie gdzies tam wejsc:)) Sam Kreml niesamowity. Sobor Zasniecia Marii Panny, Michala Archaniola, Zwiastowania, Palac Patriarchy Moskwy, dzwonnica czy tez najwiekszy na swiecie Dzwon Carski (choc nigdy nie zadzwonil) albo najwieksza na swiecie Armata Carska (choc nigdy nie wytrzelila) robily spore wrazenie! Uparlismy sie, zeby zobaczyc Donski Klasztor jeszcze raz - tym razem od srodka. Udalo sie, ale bez rewelacji. Dotarlismy tez do kosciola katolickiego na Lubiance i uczestniczylismy w Mszy sw. po rosyjsku:)
Generalnie Moskwa to ogromne i strasznie meczace miasto, ale jak sie troche postarac, to mozna znalezc niesamowicie piekne perelki, czesto porozrzucane wsrod niezbyt urokliwych pomnikow socjalistycznej architektury...
A na nas przyszedl czas:) Spakowalismy nasze rzeczy, pozegnalismy sie z Erin i ruszylismy na dworzec. Rozpoczynal sie kolejny etap naszej wedrowki!:)



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 27.5% świata (55 państw)
Zasoby: 586 wpisów586 651 komentarzy651 10301 zdjęć10301 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
30.08.2024 - 23.09.2024
 
 
17.09.2023 - 03.10.2023
 
 
22.10.2022 - 22.10.2022