fotki: http://picasaweb.google.com/danusiatomek/Litwa2005
Po dlugich, meczacych i stresujacych przygotowaniach- ruszamy w podroz naszego zycia!
W srodku nocy z 15/16.07.05 wsiadamy w pociag do Warszawy, gdzie spotykamy sie z Jirim(nasz znajomy Czech), rano przesiadka na pociag do Trakiszek(granica) i jestesmy na Litwie:-) Dalej Szestokaj i szybkie polaczenie do Kowna. Ok 17.00 jestesmy na miejscu, gdzie odbiera nas z dworca nasz pierwszy gospodarz z Hospitality Club- mily, mlody chlopak. Miasteczko w letni weekend jest opustoszale, wszystkich wywiewa nad morze. Idziemy razem z Pauliusem na tradycyjny litewski obiad- cepeliny, czyli kluski z ziemniakow nadziewane miesem lub serem(mniej tradycyjnie). Dobra rzecz i niezle zapycha. Razem z naszym gospodarzem spacerujemy po uliczkach starego miasta, najciekawsza jest uliczka z soborem, ogladamy tez katedre sw. Piotra i Pawla, remontowany akurat ratusz i zamek otoczony parkiem. Na koniec podjezdzamy jeszcze na punkt widokowy po lewej stronie Niemna, skad rozposciera sie przyjemny widok na miasto i rzeke. Poza przyjemna starowka w Kownie jest sporo fabryk i typowe socjalistyczne blokowiska. Wlasnie w jednym z takich przygnebiajacych starych, odrapanych blokow spedzilismy noc. Blok widmo- ilosc korytarzy i zaulkow wewnatrz nieco przeraza. Dostajemy malutki pokoik, my mamy ten luksus spac na lozku, Jiri laduje na karimacie. Jest goraco.