Jestesmy malzenstwem od kilku lat. Jak kazda mloda rodzina - rowniez i my mielismy swoje plany zyciowe. Tak naprawde to dwa. Pierwszy nam - jak do tej pory:) - nie wyszedl, wiec przyszedl czas, zeby zajac sie drugim...:)
Od zawsze marzylismy o podrozach. Nigdy nie bylo czasu, odwagi, pieniedzy... A my musielismy sie cieszyc krotkimi wyjazdami w rozne zakatki Polski, a potem Europy. Bylo ich sporo i to tez bylo cudowne! Odwiedzilismy wiele fantastycznych miejsc, spotkalismy niesamowitych ludzi, jedlismy potrawy roznych kuchni. Ale... No wlasnie!
Wciaz bylo malo i wciaz nasze marzenie o prawdziwym podrozowaniu nie bylo spelnione. A latka lecialy...:) Robilismy sie coraz bardziej skostniali, coraz mocniej zaprzegalismy sie w kierat codziennych obowiazkow i szarego zycia. Dom, praca, kolejne raty kredytow itd... W 2004 roku podjelismy zyciowa decyzje. Nie bylo to ani latwe, ani proste. Sprzedalismy nasz skromny dobytek, wyprowadzilismy sie z wynajmowanego mieszkanka, rozstalismy sis etatowa praca (stalismy sie bezrobotni!:-) ) i ruszylismy w swiat. Cel byl jeden: zdobyc srodki na wyjazd, na daleki i dlugi wyjazd!. Jaki, dokad, kiedy...? Tego jeszcze dokladnie nie wiedzielismy.
Ale udalo sie! Udalo sie znalezc pomocnych ludzi, udalo sie skromnie i oszczednie zyc, udalo sie odlozyc pieniadze, o ktorych w Polsce moglismy tylko pomarzyc. To bylo kilka ciezkich, dlugich, ale i owocnych miesiecy. Warto bylo:)
Mielismy spory problem z wyborem kierunku naszej podrozy. To, ze chcemy swiat objechac dookola ustalilismy juz troszke wczesniej:) Wybralismy kierunek na wschod! Sklonil nas do tego nasz znajomy Czech, ktory koniecznie chcial jechac wlasnie w te strone. No i ruszylismy razem!:)
Teraz wiemy, ze mozna, ze czesto wystarczy mocno chciec, ze mozemy sami zycie ulozyc sobie tak, zeby marzenia spelnialy sie kazdego dnia!!