No już dobrze! Już piszemy!:) I obiecujemy poprawę...:) To prawda, że od ostatniego wpisu już troszkę czasu minęło, ale to wcale nie oznacza, że nie pamiętamy o Was:)
Nie wiem od czego zacząć... Sporo się w ostatnim czasie wydarzyło, ale najważniejsze i tak wciąż przed nami. Przede wszystkim warto podzielić się informacją, że Danusia wreszcie zmieniła pracę i dopięła swego!:) Od kilku tygodni chodzi w białej koszulce, cały czas z napisem Auchrannie, ale już z etykietką ze swoim imieniem i pracuje w hotelowym SPA. Baseny, sauny, siłownie, sala gimnastyczna i wszelkiego rodzaju uciechy dla ciała – to teraz Jej żywioł! Odrobinkę odetchnęła i w końcu zaczęła chodzić uśmiechnięta!:) I oczywiście poza satysfakcją wynikającą z nowego zajęcia ma jeszcze jeden, zdecydowanie poważniejszy, powód do zasłużonej dumy – KSIĄŻKA! Wydana przez Bernardinum w ramach Biblioteki Poznaj Świat, firmowanej przez Wojciecha Cejrowskiego. Nie ukrywamy, że to nasz wielki sukces i wciąż nie możemy się nacieszyć. A kiedy dostaliśmy jeden z pierwszych egzemplarzy, jeszcze pachnącej drukiem książki, ręce się trzęsły niemiłosiernie:)
Koniec sierpnia i wrzesień to też czas odwiedzin. Wpierw nawiedził nas stary, dobry znajomy – Mariusz, który od dłuższego już czasu mieszka pod Londynem. Przyjechał zaledwie na 2 dni i fatalnie trafił w pogodę. Tylko pierwszego dnia było w miarę normalnie, a potem już można było tylko delektować się szkockimi specjałami! No cóż... nie ma tego złego!:)
Tydzień później Maria! Ona miała trochę więcej szczęścia. Z wizytą na Arranie przebywała 5 dni i pogoda okazała się znacznie łaskawsza. Spacery, foki, wodospady, grzyby, knajpki. Wszystko zgodnie z planem:)
A w zeszłym tygodniu nawiedziła nas cała Rodzina „Drożdżyków” – siostra Danki z mężem i dziećmi. Wyjazd planowany był już od ponad 2 miesięcy. Załatwianie urlopu dla nich w PL, wolne dla nas, zakup tanich biletów, rezerwacja noclegu na wyspie. No i właśnie. Z tym noclegiem to niestety nie potraktowano nas najlepiej. Bo jak wiecie, mieszkamy w kwaterach dla pracowników, gdzie nie możemy gościć teoretycznie nikogo. Jedna osoba, na dwie czy trzy noce, jeszcze jakoś przeszła. Ale cała Rodzina i to w dodatku z dziećmi, to już jest niewykonalne. Dlatego Auchrannie ma specjalną ofertę dla Rodzin pracowników. Trzeba wypełnić odpowiedni wniosek, jak najwcześniej go złożyć, a Hotel na 2 tygodnie przed terminem określa stawkę (zazwyczaj bardzo atrakcyjną) i ewentualne dodatkowe profity (śniadanie, SPA itp.) No to my grzecznie takowy wniosek złożyliśmy i już. Jednak na tydzień przed przylotem Drożdżyków okazało się, że Hotel nie ma dla nas pokoju.... To było jak obuchem w łeb! Jak to nie ma pokoju??? To gdzie Oni mają teraz spać??? Bilety kupione, zaraz lecą do Szkocji i co teraz. W odpowiedzi usłyszeliśmy mniej więcej : „Nie wiem, radźcie sobie sami, nie ma pokoju i już”... Cudnie... Znowu poczuliśmy się masakrycznie. Nie po raz pierwszy. I nie ostatni. Ale cóż... trzeba było działać, a nie biadolić. Jednak jak by tego wszystkiego było mało, okazało się, że pomimo składania wcześniejszych wniosków o kilka dni wolnego na ich czas pobytu Hotel jakimś dziwnym trafem o mnie zapomniał. Byłem normalnie rozpisany na grafiku. Tego już było za wiele! Jeszcze teraz mi ciśnienie rośnie. Pomijając pewne szczegóły wolne ostatecznie dostałem:) I jak się później okazało – dobrze, że w Auchrannie nie znalazło się miejsce, bo załatwiliśmy bardzo przyjemny nocleg – jakby małe mieszkanko ze wszystkim, co do szczęścia potrzebne, za całkiem normalne pieniądze. Przynajmniej mogliśmy wspólnie posiedzieć, przygotować jedzonko, pobyć razem. W znacznie lepszych warunkach niż w Auchrannie. Miejsce polecam: http://www.theshorehouse.co.uk/
Więc wyszło wszystko znakomicie. Pogoda nie była najgorsza, większość planu artystycznego udało się zrealizować, łącznie ze zwiedzaniem destylarni w Lochranzie i wejściem na GoatFell! Odwiedziny kapitalne, tylko za krótkie!:)
A co poza tym...? Praca, praca, praca... Dalej mieszkamy w tym czymś, co zwie się Arcas. Nadal szukamy czegoś innego, ale to wcale sprawa nie łatwa. Nadal nie wiemy, co będzie już za kilka tygodni. Wciąż nie mam kontraktu na stałe. Nie wiem, czy będę mógł pracować w Auchrannie dalej. Danka ma pod tym względem większy komfort psychiczny. Normalny kontrakt, normalna praca... Ja mam wciąż za dużo wątpliwości, dylematów, pytań, niewiadomych i to w sytuacji, kiedy nie ma zbyt wielu opcji. Trochę to bez sensu, ale co zrobić. Ponoć w pewnym wieku tak się już ma i już!:)
Tak więc trudno nam cokolwiek napisać o planach. Oczywiście takowe są, bo chcemy jakiś urlop, jakiś krótki wyjazd do PL, wyskoczyć też gdzieś na niedługi odpoczynek. Ale wpierw musimy wiedzieć na czym stoimy...
Póki co cieszymy się Wyspą, Książką, kontaktem z Rodziną i Znajomymi, szkockimi trunkami i paroma innymi rzeczami, międzyczasie pracując i odkładając do skarbonki uciułane funciaki...
Aha! Danusi fotka z "ojsterskaczerami" (Haematopus longirostris) pojawiła się w najnowszym numerze lokalnej gazety:)) Jak by co, to zapraszamy do lektury....:))