Geoblog.pl    gryka    Podróże    Podróż Dookoła Świata część II    Dwa rowniki!:)
Zwiń mapę
2010
14
lip

Dwa rowniki!:)

 
Ekwador
Ekwador, Quito
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 56875 km
 
Ano wlasnie! Ostatni punkt programu! No, tak prawie...:)Juz ktorys raz w tej podrozy starsznie ciezko bylo nam sie ruszyc z jakiegos miejsca. Z misjonarzami w Mocache zylo nam sie bardzo dobrze i kiedy przyszedl poniedzialkowy ranek jakos tak markotno nam sie zrobilo... Transport do Quito bezproblemowy. Marcin nas odwiozl do Quevedo, tam blyskawicznie przesiedlismy sie do autobusu i po 5 godzinach wyladowalismy na dworcu autobusowym w stolicy. I pieknie! Duzy, nowoczesny obiekt, informacja, mapki itd. Trolejbusem za 0,25$ dojechalismy do Centro Historico, odszukalismy hostelik Posada Colonial z przewodnika i zakwaterowalismy sie w przyjemnym pokoju za 12$. Nie najtaniej, ale blisko centrum, duzy pokoj, spokojne i bezpieczne miejsce. A to jest wazne.W Ouito moglismy spedzic tylko dwie noce, wiec jakiegos szalenstwa w planowaniu zwiedzania miasta nie bylo:) Szybko udalo sie zlokalizowac najwazniejsze dla nas rzeczy: centrum, informacja turystyczna, internet, maly sklepik ze wszystkim co do szczescia bylo potrzebne i knajpke chifa:) Quito jest duzym miastem, strasznie rozciagnietym wzdluz dlugiej doliny. Do wiekszosci miejsc mozna dotrzec bardzo dobrze dzialajacymi autobusami i trolebusami miejskimi za jedyne 25 centow:) Czasami podroz trwa kilkadziesiat minut, a pojazdy potrafia byc koszmarnie zatloczone, ale czego sie nie robi... Najwazniejsze czesci to Centro Historico i La Merced. Nas interesowalo to pierwsze. Przyjemna starowka, sporo zadbanych i wyremontowanych kamienic, sporo kosciolow. Niestety znowu ten sam problem – wszedzie, gdzie chcialo by sie wejsc trzeba placic. To nas troche wkurzalo i na znak protestu (no bo to chore, zeby kupowac bilet wstepu do kosciola...) ogladalismy wszystko tylko z zewnatrz. Ale tez ladnie:) Dotarlismy rowniez do kolejki TeleferiQo. To jedna z najnowszych atrakcji Quito. Dzieki niej (8$) mozna wjechac na wysokosc 4100 mnpm i ogladac cale miasto niemal z lotu ptaka! Miejsce bardzo sympatyczne. Jednak widoki mogly byc lepsze. Miasto i dolina i owszem, ale zaslona z chmur zaslaniala dalsza perspektywe. No a ta jest ponoc fenomenalna. Wulkany, osniezone gory itd... Nastepnym razem!:) No ale Quito to przede wszystkim rownik! A wlasciwie dwa rowniki...:) Do Mitad del Mundo mozna bylo dojechac rowniez miejskimi autobusami – wiec to juz nas cieszylo. Pogoda byla taka troche niepewna i balismy sie deszczu, jednak na kilku kropelkach sie skonczylo:) Ten oficjalny rownik to taki troche kombinat. Duze mauzoleum (albo cos w tym stylu), kaplica, sklepy, knajpki, betonowe place. Pewnie gdybysmy mieli wiecej czasu, to by mozna sie kilku interesujacych rzeczy dowiedziec. Ale wskoczylismy tam tylko na chwilke, pstryknelismy standardowe fotki (przepraszamy za brak inwencji...) i popedzilismy obok. Na ten troche prawdziwszy rownik. Udalo nam sie tam wejsc za darmo, bo akurat byla jakas wieksza grupa wewnatrz i skorzystalismy z zamieszania. U faceta na dzialce urzadzono miejsce pokazowe, w ktorym przebiega rzeczywisty rownik. Ten oficjalny jest kilkaset metrow bardziej na poludnie. Ale z ta dokladnoscia to chyba tez nie tak do konca. Srodek Ziemi wyznaczono przy pomocy urzadzen GPS, ale w ciagu ostatnich kilku lat nasza planeta chyba znowu odrobinke zmienila kurs i sa tacy, ktorzy twierdza, ze najprawdziwszy rownik jest kilkanascie metrow dalej – w krzakach. Ale nam to wystarczylo:) Oczywiscie doswiadczenia z jajkiem, z wirujaca woda itd. Znowu warto by bylo zostac tam troche dluzej. Ach, ten czas...Przed przyjazdem do Quito myslelismy o okolicznych parkach narodowych (przede wszystkim z wulkanem Cotopaxi) czy okolicach Banos. Ale jakos tak sie rozleniwilismy i zaczelismy odczuwac juz konkretne zmeczenie, ze nic nam z tego nie wyszlo. Coz, nie mozna byc wszedzie:)No i nastal ten dzien... Trzeci dzien w Quito...Od rana nerwowka. Pakowanie, przepakowywanie, segregacja rzeczy, czesc pozostala na miejscu... Jeszcze tylko solidna porcja chinszczyzny w pobliskiej chifie, kupno i pochloniecie granatow (ale nie przeciwpiechotnych, tylko pysznych owocow:-)) i wczesnym popoludniem wsiedlismy w autobus, ktory nas zawiozl na lotnisko... Tak, tak! Na lotnisko skad mielismy samolot do Madrytu!!!!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (33)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
Grzdacz
Grzdacz - 2010-07-22 16:56
To jest najgorsze w podróży. Trzeba wracać do domu. Szkoda, że to juz koniec. Chyba, że z Madrytu uderzycie na południe do Afryki.
 
gryka
gryka - 2010-07-22 21:13
Afryka nas nie kreci... wiec...:)
 
AND
AND - 2010-07-23 23:15
a może już wy som w domciu ?
 
xxxx
xxxx - 2010-07-24 21:21
bedzie kiedyś część 3 ? ;D;D
 
Mario
Mario - 2010-07-25 03:23
Dajcie znac co u Was Nowego... czy juz w domqu... kiedy wpadniecie do Nas do Romy ???
 
kecaj
kecaj - 2010-07-26 19:37
Dzięki za piękną podróż którą przebyłem z Wami.Zyczę szczęśliwego powrotu i czekamy na książkę
 
 
zwiedzili 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 551 wpisów551 643 komentarze643 9796 zdjęć9796 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
17.09.2023 - 03.10.2023
 
 
22.10.2022 - 22.10.2022
 
 
10.07.2022 - 22.07.2022