Witamy!
Dziekujemy za glosy na www.zlotestopy.pl!:) Prosimy o jeszcze i wiecej. Musimy przegonic konkurencje, wiec pelna mobilizacja:) Znajomi, Rodzina, ludzie z pracy, z sasiedztwa...;))) Dzieki!:)
Jeziorko cudne...
Z naszej watpliwej urody i jakosci kwatery w La Paz podjechalismy taksowka w rejon cmentarza, a stamtad autobusem (4 godz. 15B) do Copacabana nad Lago Titicaca. Juz po drodze bylo pieknie. Wpierw autobusikiem wdrapalismy sie na skraj otaczajacej La Paz kotliny, wjechalismy w owo mrowie domkow, ktore ogladalismy z miasta; potem zatloczone El Alto; a potem juz tylko piekny plaskowyz, w oddali osniezone gory (no bo to Andy w koncu...), Lago de Huynaymarka, przeprawa promowa, zjazd do malej, rozleniwiajacej miejscowowsci Copacabana i wreszcie samo ONO! LAGO TITICACA!:)) Niesamowicie wielkie, piekne, budzace szacunek i sciskajace za gardlo... Ile razy wertowalismy atlas, natykalismy sie na Ameryke Poludniowa, sunelismy palcem wzdluz Andow i natykalismy sie wlasnie na to jezioro...? Eh..., pieknie!
W Copacabana (C) dalismy sie szybko namowic lokalnym naganiaczom na nocleg. I dobrze! Duzy pokoj, lazienka, przestronne patio, nawet widoczek z dachu, skromne sniadanie (ktore trzeba bylo poprawiac, ale jednak cos tam bylo...) - za 30B na osobe! (15zl). Juz nam sie podobalo!:) Samo miasteczko tez bardzo przyjemne. Dwa ladne placyki, pobielana katedra, nieopodal wzgorze (prawie 4000 mnpm) z kapitalnym punktem widokowym i droga krzyzowa, no i przede wszystkim Titicaca! Pelno turystow, knajpki, bary, agencje turystyczne, stragany ze wszystkim. Takie typowo turystyczne miejsce, gdzie wiecej bylo przyjezdnych niz lokalnych, ale nawet nam sie podobalo. Troche sie stesknilismy za taka odmiana:) Problemem w C byl internet, ktory byl drogi (10B, a do tej pory w Boliwii placilismy 2-3B za godzine) i zaledwie w 3 miejscach dostepny. No i czasami wylaczali prad na kilka godzin, albo pol dnia. Ale i tak bylo super. Miasteczko rozleniwia. Mozna pospac, pospacerowac, zjesc cos pysznego (genialna pizza za 35B - wystarczy na 2 osoby, albo lokalne dania za 10B), popatrzec na ludzi na jednym z placykow...
Poza kilkoma lykami lenistwa chcielismy z C dotrzec na Isla del Sol. Wydawalo nam sie, ze plywac tam powinno pelno lodzi, lodek, statkow i stateczkow. Totez pewnego, pieknego poranka wstalismy wczesniej, przygotowalismy zestaw kanapek, herbata z koki w termos, slodycze na droge, plecaczki z ekwipunkiem i ruszylismy spacerkiem nad jezioro (cale 5 minut:-)). Na przystani bylismy przed 9 a tam cisza i spokoj... Wszystkie plywajace sprzety odbijaja od brzegu kolo 8.30... No i faktycznie: wszedzie jak wol, wielkimi literami, w kazdym biurze turystycznym (a w C jest ich pewnie ze setka...) wypisana byla godzina 8.30... No to pieknie... Sieroty z nas nieziemskie. Wrocilismy na kawe, a wyjazd na wyspe musielismy przelozyc na dzien nastepny...
Bo z Isla del Sol sprawa wyglada tak: wyspa oddalona od C 1,5-2 godziny drogi. Stateczki odplywaja o 8.30 i kolo 13.30. Wyspa ma port polnocny i poludniowy. Stardardowa wycieczka to dojazd do portu polnocnego rano, tam zwiedzanie okolic i 3 godzinny marsz przez wyspe do portu poludniowego, skad stateczki odplywaja do C kolo 15.30-16.00 i na miejscu laduja o 17.30. My na taki wariant sie zdecydowalismy i to byl chyba blad. Wyspa ciekawa, kilka stanowisk inkaskich i muzeum w czesci polnocnej. Ale potem przejscie przez wyspe troche bez sensu. Gdyby bylo wiecej czasu, to mozna gdzies usiasc, przekasic kanapke, chlonac widoczki. Ale te 3 godziny, ktore ma sie do dyspozycji zmuszaja albo do biegniecia (a na wysokosci 3.800-4.000 mnpm i to czesto pod gorke to wcale nie takie latwe...) albo do ciaglego maszerowania. Mozna wybrac opcje bez marszu, rozejrzec sie w okolicach portu polnocnego, wrocic stateczkiem na poludnie, tam ma sie znowy jakis czas i tyle. A kosztuje to tyle samo - bilet w ta i z powrotem 20B. Tak czy siak wyspa calkiem, calkiem. Inkaskie ruiny, piekne widoki dookola, blekitne wody ogromnego jeziora i w tle wysokie gory:) Pieknie! Tylko strasznie slonce prazy i na to tez trzeba uwazac! W koncu to Wyspa Slonca:)
Jeszcze tego samego dnia, kiedy dosc wyeksplaotowani wrocilismy z Isla del Sol, zdecydowalismy sie wsiasc w wieczorny autobus i pojechac do Puno (25B - 4godziny). Tak wiec szybkie zakupy, odebralismy plecaki z hoteliku i w droge! Juz za pare chwil mielismy znalezc sie w Peru (!!!) i zobaczyc Titicace z drugiej strony!:)