Przypominamy o glosowaniu na www.zlotestopy.pl !!:))) I dziekujemy za dotychczasowe glosy!:)
W aktualnej podrozy mielismy zaledwie kilka, ale za to bardzo mocnych i siegajacych szczytow marzen punktow, ktore chcielismy osiagnac. To Kapadocja w Turcji, Petra w Jordanii, Annapurna w Himalajach, Ha Long w Wietnamie, Uluru w Australii, Mordor w Nowej Zelandii, Wyspa Wielkanocna na srodku Pacyfiku, Patagodnia z Ziemia Ognista i Ushuaia w Argentynie, wodospady Iguazu, wlasnie Salar de Uyuni i Titicaca w Boliwii i kanion Colca i Machu Picchu w Peru. Tak wiec byliśmy u progu jednego z gwozdzi programu! Tylko, ze wyladowalismy w Uyuni tuz przed polnoca, z koszmanym samopoczuciem i zerowym zapasem sil... Wysokosc nas wykanczala. Cale szczescie po wyjsciu z pociagu pojawili sie "lapacze" i szybko znalezlismy sie w Residencia Cabanas. Hostel taki sobie, ale blisko dworca i centrum, duzy pokoj dwuosobowy z lazienka i ciepla woda za 80B. Było dobrze, a my nie mielismy energii na nic innego, jak tylko zagrzebac sie w poscieli i kocach i isc spac... Już w polsnie slyszelismy tylko jak Mauro i jego znajomi dogaduja wycieczke na Salar na poranek jutrzejszego dnia. Wiedzielismy, ze zanim gdziekolwiek ruszymy sie z Uyuni minie co najmniej jeden, pelen dzien. Nocka kiepska, żeby nie powiedziec koszmarna. Nie moglismy spac, pekajace glowy, nudnosci... Blee!
Rano spotkalismy jeszcze Wlocha. Akurat pakowali sie do jeepa i ruszali na 3 dniowa wycieczke po tym zakatku Boliwii. My byliśmy caly czas ledwo zywi. Krecilismy sie po miasteczku, dreptalismy powoli krok za krokiem, zrobilismy zakupy (wcale nie było tak tanio!!), zajrzelismy na internet. Drugiego dnia zaczelismy odzyskiwac sily i energie. Zdecydowalismy sie na zalatwienie również 3 dniowej wycieczki. Wiedzielismy, ze nie ma sensu szukac nie wiadomo czego, a pojechanie na Salar niezaleznie jest niemozliwe. Wszystkie biura oferuja dokladnie to samo w tych samych cenach. Nie wazne z jakiego biura sie pojedzie, bo tak naprawde wszystko zalezy od tego na jakiego trafi sie kierowce, na jaki samochod i jakiego przewodnika. Wiec to istna loteria!Zalatwilismy wszystko w naszym hostelu. Wycieczka 570B, dodatkowo trzeba mieć 150B na bilet wstepu do Parku Narodowego Laguna Colorado ( kurcze, a jeszcze 2 miesiace temu było zaledwie 30B!!!) i 15B na wyspe Isla de los Pescadores. To dla nas bardzo drogo, ale nie mielismy nawet chwili wahania... No bo po to tam jechalismy!:) W ciagu dnia pokrecilismy sie jeszcze po Uyuni (samo w sobie malo ciekawe: pustynne miasteczko, szare domy, szare ulice, tylko kolorowi ludzie). Wieczorem przygotowalismy sie do wyjazdu. Przepakowanie bagazy (czesc zostawialismy w hostelu), zakupy na droge, dobre jedzenie:) Rano czekal na nas start do spelnienia kolejnego marzenia: najwieksze na swiecie slone jezioro Salar de Uyuni!