Minusem naszego planu było lądowanie w Prestwick (czyli na tym samym wymarłym lotnisku, z którego startowaliśmy) w środku nocy... Nie było sensu na parę godzin przenosić sie do jakiegoś hotelu za 100 funtów, więc koczujemy do rana. Na całe szczęście mamy wczesny poranny prom z Troon, więc jakoś damy radę.