Stare Miasto otoczone jest średniowiecznymi murami miejskimi, które łączą się z twierdzą św. Jana. Długość murów wynosi 4,5 km, wysokość – 20 m, a szerokość 15 m. Miasteczko jako całość wpisano na liste UNESCO, jest tu mnóstwo zabytków. Powierzchnia wewnatrz murów to niecały 1km kwadratowy, więc mozna całość obejść w krótkim czasie. Warto jednak, oprócz klasycznych zabytków, zatopić sie w kręte uliczki i zakamarki, zakosztować tutejszej kuchni i poszukać kotów ;-), z których znany jest Kotor. "Miasto kotów"- mimo, że nazwa miasta nie ma bezpośredniego związku z kotami (pochodzi od starogreckiego słowa "katareo" oznaczającego "gorąco"), to koty odgrywają ważną rolę w jego historii i kulturze. Cieszą się uwielbieniem mieszkańców i doczekały sie nawet muzeum... Nie byliśmy.
Koniecznie zachęcam tez do spaceru po murach - wystarczy przejśc się kawałek od bramy do bramy, zeby zobaczyc miasto z zupełnie innej perspektywy. Na murach jest tez dużo spokojniej, niż w wewnątrz murów.
Wyprawa do Twierdzy św. Jana nie jest już tylko spacerkiem, szczególnie w upale... Kotor zwiedzamy w środku dnia, więc tą atrakcję odpuszczamy.
Po zwiedzeniu miasta i spożyciu porcji makaronu na łebka udaje mi się przekonać szwagra do powrotu do Budvy trasą widokową P1... Pomocny był fakt, że główna droga jest aktualnie mocno rozkopana... A więc jaka jest P1? Przepiękna dla pasażerów, dość stresująca dla kierowcy... Milion zakrętów i jak to określił szwagier: "mijanki na żyletki". Barierki/murki też mało bezpiecznie wyglądają...
Szczęśliwie docieramy na nocleg :-)