Flamingo Motel jest typowym amerykańskim przybytkiem, jakich kilka odwiedziliśmy już w tej podróży.
Naszą najważniejszą misją na dziś wieczór jest spakowanie naszego dobytku, rozproszonego po całym samochodzie, do walizki i plecaków, wyrzucenie niepotrzebnych rzeczy i przygotowanie namiotu, kuchenki i karimaty do oddania dla biednych - recepcjonista motelu obiecał, że się tym zajmie. Pozostaje mieć nadzieję, że te rzeczy nie trafią do śmietnika, bo mogą jeszcze komuś długo posłużyć.
Jutro do 10:30 rano musimy zdać auto do wypożyczalni w San Francisco.
Na kolację wciągamy papaję i pysznego ananasowego arbuza, jakiego zakupiliśmy po drodze. Jest żółty w środku i pyszny! Papaja zresztą też palce lizać...