Po wyjedzie Rodzinki mamy jeszcze niecałe 4 dni do wykorzystania. Przede wszystkim chcemy wykorzystać piękną pogodę, którą zapowiadają: cieplutko, ale niezbyt gorąco, słoneczko, lekki zefirek. Tak miało być cały czas…
Czas się trochę polenić na naszej prywatnej plaży. 2 minuty od domku. Plaża piaszczysto-kamienista. Te kamienie to są przeurocze, różnych kształtów, rozmiarów i kolorów. Układamy z nich wieże, nibymandale albo gramy w bule tymi kamieniami… Jest też czas na książkę, ale szybko się kończy…
No i oczywiście dużo pływania w morzu, woda jest idealnie ochładzająca.
Parę minut spacerkiem od nas jest mała knajpka, należąca do sąsiedniego resortu. Bardzo mały tam mają ruch. Wpadamy tam raz na piwo i zachód słońca. Po drugiej kolejce miły pan przynosi nam piękne kanapeczki, tak po prostu. Pewnie i tak by już dziś nie sprzedał… Super miło.
Po drodze z plaży do domku mamy nawet prysznice ze słodką wodą. Kurcze, szkoda, że moja Rodzinka nie doczekała się tego błogiego lenistwa. Tak bardzo nam było wszystkim potrzebne.