Geoblog.pl    gryka    Podróże    Japonia 2017    Zamek Himeji, Mt.Shosha i ośmiornice
Zwiń mapę
2017
10
lis

Zamek Himeji, Mt.Shosha i ośmiornice

 
Japonia
Japonia, Akashi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10187 km
 
Bylismy tam, gdzie powinnismy. Czasami z nawigacja dzieje sie tak, za zwyczajnie wariuje. Wysoka zabudowa, technologia dookola, warunki atmosferyczne - to wszystko moze negatywnie wplywac na prace GPS. No i wplynelo.... Do tego doszla jeszcze niby zla mapka. Mapka byla dobra, ale rozrysowana droga do hotelu poprowadzona byla nie z tego dworca, na ktory przyjechalismy. No bo Japonia wlasnie. Do tego dworzec zlokalizowany byl na innym poziomie, a torowiska przebiegaly prostopadle do tych spodziewanych. Szukalismy wyjscia polnocnego (powinno byc tez poludniowe), a byly tylko wschodnie i zachodnie...od tego sie zaczelo. Ale ok. Troche pobladzilismy, jednak ostatczenie do hotelu dotarlismy. Byl faktycznie 300m od stacji....
Wysoki, duzy budynek. Tuz przy torach kolejowych. Pokoj spory, z normalnym lozkiem i lazienka. W cenie noclegu mielismy jeszcze kolacje i sniadanie. Luksus jak nigdy! Szybko z tej opcji kolacyjnej skorzystalismy. Prawie jak w domu: schabowe i klopsy :-)
Nocka byla kiepska. Glownie przez halas przejezdzajacych i trabiacych pociagow...
Jednak musielismy sie dosc mocno zmobilizowac i juz o 7 bylismy w przyhotelowej knajpce na sniadaniu. Nie bylo szalu z tym jedzeniem. Praktycznie podobny zestaw, ktory byl juz wczesniej na kolacje, plus kilka moze innych rzeczy. Ja sie najadlem bez problemu, ale Danka krecila nosem. Jednak darowanemu koniowi pod ogon sie nie zaglada, czy jakos tak :) Pierwszym lepszym pociagiem podjechalismy do Himeji. Zaraz po wyjsciu ze stacji widac bylo majestatyczny zamek gorujacy nad miastem. To byl nasz pierwszy cel. Piekny park, fosa i majestatyczny zamek! Jeden z wiekszych w Japonii. Za bardzo nie marudzac zabralismy sie za zwiedzanie. A bylo czego! Brakowalo nam jednak naszego Dziadka z Matsumoto :( W zamku sporo ciekawych rzeczy, ale opisy byly albo bardzo marne, albo po japonsku, albo ich nie bylo. Nasz Dziadek by nam pieknie wszystko opowiedzial! Musielismy z trudem poradzic sobie sami. Oprocz glownego gmachu, zajrzelismy na Dlugi Korytarz i obeszlismy przyzamkowe tereny. Niestety najciekawsza chyba czesc kompleksu - zbrojownia ze skarbcem - byly w remoncie i nie mozna bylo ich odwiedzic. A Dziadek z Matsumoto wlasnie o tym mowil, ze tam jest tyle skarbow, zbroi samurajow itd. Troche pech znowu, ale co zrobic. Ale za chwilke to sobie odbilismy. Poszlismy do ogrodow Koko-en tuz przy zamku. Cudo!!!! Typowe, japonskie ogrody. Mostki, kolorowe rybki, altanki, pawiloniki, murki, laweczki, rzeczki, stawki, wodospady i cala masa roznorodnej, pieknie utrzymanej zieleni. Taki kawalek raju na Ziemi. W tych ogrodach autentycznie poczuc mozna bylo klimat starozytnej Japonii i niemalze zobaczyc przechadzajacych sie tymi alejkami moznowladcow owczesnego swiata. Szkoda, ze nie mielismy wiecej czasu, bo chetnie bysmy tam zostali troszke dluzej, posiedzieli, pokontemplowali i wzięli udział w ceremonii picia herbaty.
Autobusem miejskim nr 8 pojechalismy dalej. Znowu cos nam lokalizacyjnie nie pasowalo, ale wiedzielismy, ze mamy nim jechac do konca, totez grzecznie w autobusie siedzielismy. I, o dziwo!, jechal nawet calkiem znosnie! Po 40 minutach bylismy na miejscu. Dolna stacja kolejki linowej na górę Shosha. A chwilke pozniej bylismy na gorze. W innym swiecie. W bajkowym swiecie. Niesamowity las, piekna sciezka, kamienne tablice, stary cmentarz, niezliczone figurki i posagi, magiczna wrecz swiatynia Engoyuji z całym kompleksem mniejszych dookola... Piekne widoki z gory i kije bambusowe, ktore mozna bylo sobie pozyczyc w jednym miejscu, a oddac w innym. To wszystko sprawilo, ze poczulismy sie tam fantastycznie. Dla kontrastu z zamkiem Himeji góra Shosha to miejsce pielgrzymkowe, gdzie jest niewielu turystow, a zdecydowana większość patnikow. Znowu bysmy chcieli zostac tam dluzej.
To byl bardzo udany dzien!
Wrocilismy do hotelu w Nishi-Akashi tym razem juz bez bladzenia. Jak po sznureczku dotarlismy do naszego pokoju. Kolacja bardzo podobna do tej z dnia poprzedniego i druga kiepska noc z halasem pociagow w tle. Sniadanie tez praktycznie takie samo, ale nie powinnismy marudzic. Dalo sie cos wybrac i ze smakiem zjesc (choc Danusia posilek zbojkotowala, palaszujac zakupione dnia poprzedniego ciastko w owocami). Zaraz potem, lokalnym pociagiem podjechalismy do centrum. Mielismy nadzieje, ze w tamtejszym parku uda nam sie podpatrzec starszych ludzi w ich towarzyskich aktywnosciach, jak niegdys w pekinskim Parku Swiatyni Nieba, ale niestety klimat nie ten. Moze pora nieodpowiednia?Moze za pozno? Tylko mlodzi grajacy najczesciej w tenisa ziemnego lub baseball, kilka innych grupek sportowych amatorow, jeden wytrwaly biegacz i kilka starszych osob malujacych parkowe krajobrazy (z przewaga kolorowych, jesiennych liści, rzecz jasna). A, i jeszcze saksofonista trenujący na lawce wsrod drzew, zupelnie niezrazony biegajaca wokol mlodzieza. No i jeszcze chryzantemowe szalenstwo, podobnie jak przy zamku Matsumoto. Japonczycy uwielbiaja te kwiaty i tworza z nich niecodzienne kompozycje. Miejsce generalnie przyjemne, ale bez szalu.
Po drugiej stronie dworca w obrebie kilku zadaszonych uliczek miesci sie targ Uontana. Z daleka juz bylo czuc ten zapach! Glownie osmiornice i osmiorniczki pod kazda postacia. Surowe, w calosci, w kawaleczkach, male, duze, wedzone, smazone, pieczone, marynowane, na patykach, na tackach..... Skusilismy sie, zeby skosztowac odrobinke i dostalismy po kawaleczku osmiorniczkowej macki w sojowym sosie. Bylo calkiem dobre! Ten rejon Japonii slynie wlasnie z osmiornic. Dalo sie juz to zauwazyc w samej Osace, gdzie te stwory mozna kupic i zjesc prawie wszedzie, a wczesnym rankiem do najlepszych sklepikow z Takoyaki ustawiaja sie dlugie kolejki ludzi, jak kiedys u nas po papier toaletowy...
Tu w Akashi chcielismy sprobowac slynne Akashiyaki, czyli jajeczno-maczne kluski z gotowana osmiornica we wnetrzu. Sprzedawano je w knajpce po kilkanascie sztuk. Poniewaz podchodzilismy do nich dosc sceptycznie, Danusia usilowala sie dogadac, ze nie chcemy zamawiac calego dania, tylko sprobowac jedna kluske. Niestety pani kelnerka-kasjerka zdecydowanie odmowila nam tej opcji (choc gotowi bylismy zaplacic za degustacje), zamykajac nam okienko przed nosem... Zachowanie dosc niejaponskie...
Na targu Uontana bylo sporo wszystkiego. Mikro rybki, kolorowe rybki, brzydkie rybki itd. Sprobowalismy roznych dziwnych stworow jeszcze na kilku innych straganach, ale nasze kubki smakowe zachwycone nie byly... Pewnie dla smakoszy owocow morza, to by byl raj na Ziemi. Jednak calosc zaburzalo troche to, ze pomiedzy stanowiskami z tymi wszystkimi morskimi zyjatkami byly sprzedawane np buty.... ale coz.
Wczesnym popoludniem siedzielismy juz w naszym kolejnym shinkansenie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (61)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2018-01-02 09:59
Przeczytałam : bajkowe widoki...raj ...i przyznam pięknie wszystko się prezentuje!
Zdjęcia pierwsza klasa!
 
 
zwiedzili 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 551 wpisów551 643 komentarze643 9796 zdjęć9796 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
17.09.2023 - 03.10.2023
 
 
22.10.2022 - 22.10.2022
 
 
10.07.2022 - 22.07.2022