Mamy super nocleg, za 120Dr(stargowane 100%) dostajemy przyjemny stylowy pokoik z kolorowa sloma na suficie. Na korytarzu klimatyczne lampki, muza na poziomie, potem gospodarze pogrywaja na swoich instrumentach balkanskie melodie(tak, balkanskie).
Idziemy 5-6km szosa w gore wawozu. Jest goraco, wiec spacer nas wykancza. W gorze otwiera sie przed nami bardzo fajny widoczek na caly wawoz i serpentyny ktorymi wedrowalismy. Ta sama droga z powrotem.
Wiemy, ze wieczorem ma sie odbyc w wiosce berberyjskie wesele. Wszyscy chodza podekscytowani, przygotowania pelna geba. Chcemy to koniecznie zobaczyc. Najpierw cala impreza odbywa sie przy zamknietych drzwiach w domu rodzinnym(chyba panny mlodej), a potem maja wszyscy wyjsc na ulice i fetowac do rana. Czekamy az wyjda do 23... Chce nam sie spac, ale czekamy. W koncu wychodza. Stroje kobiet sa niesamowite: koronki,ozdobne czapki na glowach, niby-wlosy. Faceci albo zwyczajnie albo w swoich berberyjskich plaszczach. Ekipa dzieli sie na grupy.Faceci staja w kregu, a kobiety siadaja albo na ziemi albo na dywanikach(jest bardzo zimno!). Instrumenty wygrywaja bardzo monotonny rytm. Wreszcie zaczynaja sie "tance". Kobiety naprzeciwko mezczyzn. Kilka krokow w lewo, kilka w prawo. Zmiana ekipy. Znowu to samo. Masakra. Nie ma na co patrzec. Szybko zwijamy sie do pokoju.