Objazdówkę okolic Mostaru rozpoczynamy od Blagaj, gdzie znajduje się popularny wśród turystów Klasztor Derwiszów. Zbudowany w 1520 roku, łączy w sobie elementy architektury Imperium Osmańskiego i stylu śródziemnomorskiego. Najpiekniejsze jest połozenie klasztoru, nad źródłem szmaragdowej rzeki Buna, która w miejscowości o tej samej nazwie wpada dalej do Neretwy. Budynek wkomponowany cudownie krasowe otoczenie.
Klasztor - tekija - zbudowany przez derwiszów - członków islamskiego bractwa religijnego, będącego jednym z nurtów sufizmu. Wspólnoty sufickie izolowały sie od świata, budując samowystarczalne domostwa. Derwisze znani są najbardziej z wirującego tańca-medytacji, który ma uczestników zbliżyć do Stwórcy.
Odwiedzając Blakaj, tańca nie zobaczymy, ale możemy za drobna opłatą pochodzić po pokrytym dywanami domostwie. Spotkałam się z opiniami, że nie warto wchodzić do środka, bo nie ma nic do zobaczenia, a najciekawszy jest widok z drugiej strony rzeki na sam klasztor, u stóp pionowej skały. Zgodze się, że widok jest niepowtarzalny, ale nie żałuję wejścia do środka. Można poczuć klimat, obejrzeć zdobienia w drewnie, stare księgi Koranu i przysiąść na tureckich poduchach...oczywiście obowiązkowo z naryciem głowy (do wypożyczenia na miejscu, jak ktoś nie ma swojej) i bez butów. To co współcześnie oglądamy jest odbudowanym w 2012 roku islamskim budynkiem gościnnym (musafirhana) - oryginalne zabudowania uległy zniszczeniu. Klasztor zamieszkiwany był przez około 500 lat, działalność zakonników zakończyła się w 1925 roku wraz z zakazem praktyk religijnych w Turcji i na Bałkanach.
Żałujemy tylko, że nie jesteśmy głodni... bo restauracje nad szmaragdową wodą kuszą niezmiernie... a podobno jedzenie wyjątkowo dobre.
Wzdłuż ścieżki do klasztoru stoi sporo straganów z pamiątkami. Zakupuję, sporo tu tańszy w porównaniu z Mostarem, przepiękny oryginalny zestaw kawowy.