Trasa z Belgradu do Mostaru to ponad 6 godzin czystej jazdy głównymi drogami. Porzucamy więc wcześniejsze plany o zahaczenie o Domek na rzece Drina i punkty widokowe w Parku Narodowym Tara. Trzeba by mieć na to więcej czasu!
Główna trasa jest zaskakująco malownicza. Zobaczcie sami.
Na granicy żadnych problemów. Zaraz po stronie bośniackiej pijemy po pysznej kawce. Ceny sporo niższe niż w Serbii!
Przejeżdżamy niedaleko Sarajewa, ale nie decydujemy się na wjazd do miasta, zeszło by nam na to za dużo czasu. Chcemy jak najszybciej dojechać do Mostaru.
Docieramy na miejsce wczesnym wieczorem. Zgodnie z umową, na noclegu czeka na nas dziewczyna, żeby przekazać klucze. Śpimy jakieś 15min pieszo od Starego Miasta, na górce. Jest tu spokojnie, a domek ma wszystko, czego potrzebujemy. Możemy śmiało polecić: N&N apartment.
Po krótkim odpoczynku schodzimy do Starego Miasta. Mijamy nieodbudowane jeszcze po wojnie domy. Mapy.cz prowadzą najkrótszą ścieżką, która wiedzie w jednym miejscu przez jakieś śmietnisko i wąskie przejścia. Dzięki temu nie musimy iść wzdłuż ruchliwej drogi, ale na pewno nie będziemy tędy wracać po ciemku!
Wow! Docieramy w okolice Starego Mostu, czyli najważniejszego punktu miasta. Pełno tu sklepików i knajpek. Pełno też ludzi. Sam most jest niesamowity. Kamienny, łączący brzegi rzeki Neretwy, wpisany na listę UNESCO. Oryginalnie zbudowany w XVIw za czasów osmańskich, zniszczony w czasie wojny bałkańskiej w 1993 roku, odrestaurowany w 2004 roku symbol jedności Wschodu z Zachodem. Co ciekawe, do odbudowy użyto oryginalne fragmenty mostu, które wyłowiono z rzeki.
Trzeba uważać, żeby się nie przewrócić, kamienie są mocno wyślizgane. Na moście spotykamy pierwszego śmiałka, który zbiera datki na skok z mostu. To dawna tradycja. Tego wieczoru nie zobaczymy jednak skoku, uda się dnia następnego.
Jednym z najlepszych punktów widokowych na most jest pobliska plaża, skąd wynudzeni młodzieńcy zabierają z rzadka turystów na przejażdżki łodzią.
Spacerujemy wąskimi uliczkami do Krzywego Mostu, który choć nie tak okazały jak Stary Most, też został zbudowany w XVIw, również doczekał się wpisu na listę UNESCO. Łączy brzegi rzeki Radobolja, prawego dopływu Neretwy.
Żołądki domagają się posiłku. Idziemy wypróbować polecaną restaurację Tima-Irma. Akurat zwalnia się stolik na zewnątrz, mamy duże szczęście. Porcje są ogromne, a jedzonko wyśmienite! Wszystko świeże, najlepsze pomidory pod słońcem… Mięso, sery, warzywa, sosy… Niebo w gębie! Dostajemy kartonik na wynos… Chyba są do tego przyzwyczajeni. Kelnerka mówi, że mają wielu gości z Polski.
Powoli się ściemnia i Mostar nabiera niesamowitego klimatu. Mamy nadzieję, że Meczet Koski Mehmed Pasha z XVII wieku będzie jeszcze otwarty, ale niestety jesteśmy za późno. Wrócimy jutro!