No to pojechaliśmy na Pico do Arieiro! Z prognozy pogody wynikało, że jest szansa na niezłą pogodę około południa. Nasze małe autko dzielnie wspinało się po stromych dróżkach. Ekscytacja rosła, czy dziś zobaczymy te bajeczne widoki znane nam z wielu zdjęć?
Może w połowie drogi wjechaliśmy WE MGŁĘ. I tak w tej mgle pruliśmy do przodu, no bo przecież owa niepożądana zasłona może się podnieść, powodując prawdziwie magiczne odsłonięcie spektakularnego widoku. Podobne doświadczenie mieliśmy w Machu Picchu czy w Tongariro N.P. w Nowej Zelandii.
Na parkingu było całkiem sporo aut. Na zewnątrz zimny, przeszywający wicher. Wchodzimy do budynku, gdzie znajduje się knajpka i jakiś sklepik pamiątkarski. Kupujemy kawę z ciachem i czekamy… Mleko całkowite, przez godzinę nic się nie zmienia, więc idziemy zobaczyć, co tam na tym punkcie widokowym słychać… Sami zobaczcie.
Zjeżdżamy do poziomu morza, z zamiarem odwiedzenia paru ciekawych miejsc.
Pierwszym jest Fajã dos Padres, plantacja owoców i kawałek kamienistej plaży z pomostem. Można się tam dostać kolejką linową, z imponującego klifu. To taka mała oaza. Ścieżką przez gaj owocowy spacerujemy na betonowe molo, z którego mam zamiar spróbować snorkelingu. Morze niestety znowu dość wzburzone, więc średnio to udane, ale sama miejscówka godna polecenia!
W następnej kolejności postanawiamy zjechać też do plaży przy pomniku Chrystusa, którą wcześniej oglądaliśmy z góry: Praia do Garajau. Dzień kolejek linowych. Miejsce to szczególnie polecane było jako doskonałe do obserwacji podwodnego życia, ze względu na bliskość Garajau Marine Reserve (morski rezerwat przyrody). Nie spodziewamy się cudu, bo wiemy, że morze spokojne nie jest, ale nasz czas na Maderze powoli się kończy, więc najwyżej posiedzimy sobie na plaży i wrócimy. Ta plaża należy do kamienistych, a co gorsza, nie ma żadnego pomostu, z którego można by się łatwo wsunąć do wody. Zażywam mega krótkiej kąpieli, obawiając się nieco obicia o kamienie. O jakimkolwiek snorkelingu można zapomnieć. Jedyne co nam się tam podobało, to całe rzesze wędrujących krabów i krabików. Jest spokojnie, bardzo niewielu turystów, no bo pogoda też mało plażowa.
P.S. Niestety program nie chciał zaakceptować ręcznego kliknięcia na dokładnie miejsce na mapie, więc wybrałam to, co było już na liście, a okazało się w morzu...