Parkujemy na jednym z prywatnych parkingów na czyimś podwórku. Te publiczne dawno juz zapełnione. Teguise - zwykle spokojne miasteczko - w niedzielny poranek staje się jednym wielkim targowiskiem. Znajdziemy tu wszelakie stragany z jedzeniem, z chińską odzieżą i milionem bzdetów, ale też wyrobami rzemiosła lokalnego i z pobliskiego kontynentu afrykańskiego. Załapujemy się też na pokaz tańca. Tak, jest turystycznie, tak, jest mnóstwo turystów, ale warto tu zajrzeć, bo jest ciekawie.