Czas na odwiedziny w Bosii, w letniej "rezydencji" siostry Samanty. Kamienny dom. Ledwo udaje nam się go zlokalizować po ciemku. Do domku przynależy ogromny, zarośnięty ogród/sad, który schodzi poziomami mocno w dół.
To jakiś raj chyba...
Łażę po ogrodzie i zajadam sie poziomkami.
Za dnia lenimy się, wieczorami zajadamy pomidorami z mozarellą, rukolą i oliwą z oliwek i popijamy wszystko winkiem z pobliskiej winnicy. Bosko:-)
A, no i chlebek świeżutki. Tutaj mają taki z twardą skórką, ale pieczony bez soli. Dość to specyficzne, ale można się przyzwyczaić.
Tu taka ciekawostka odnośnie rukoli(można u nas kupić w marketach, smakuje trochę jak rzodkiewka, takie zielone listki). Tutaj to rośnie wszędzie, tak jak u nas szczaw.
Ogród jest zacieniony, więc idealny na gorące lato. Wokół wszędzie czają sie rzeźby naszych artystów:-)