Jałta i okolice

Nocujemy w Myschorze na leżakach hotelowych. Super spanko, tylko trzeba się kłaść dopiero po zmroku i wstawać o poranku,żeby się nikt nie przyczepił. A bagaż w ciągu dnia można zawsze przechować w jakiejś recepcji hotelowej. Zwykle nie ma problemu.
W ogóle parę słów o noclegach na Krymie. Szczególnie jeśli podróżuje się w grupie, można swobodnie rozkładać się z karimatami w parkach czy na plażach.Ważne,żeby raczej udawać się na nocleg o zmroku i wybierać miejsca odludne. Nam nie zdarzyło się nic nieprzyjemnego. Namiot owszem, ale raczej w górach czy na zupełnie odludnych terenach. Ale jeśli jest gorąco, to przyjemniej pod chmurką:-)
W Jałcie trafiamy akurat na popisy jakiegoś chóru przed pomnikiem Lenina(Leninów na Krymie jest wielu). Podobają nam się zwykłe mieszkalne domki. A całość mocno turystyczna. Sporo jest Rosjan, Ukraińców, trochę takich jak my, z "zachodu". Tu chyba pierwszy raz... korzystamy z normalnej toalety(w odróżnieniu od "skoczni") - w tym celu na pewno warto wybrać się do Mc.Donalda:-)
W okolicy odwiedzamy Biały Pałac w Liwadii(ten od konferencji jałtańskiej), ale oglądamy go tylko od zewnątrz(ograniczony budżet) i spacerujemy po tamtejszych ogrodach. W podobny sposób oglądamy Pałac Woroncowa w Ałupce. Fajne wrażenie robi "Jaskółcze Gniazdo", czyli pałacyk wybudowany na skale nad przepaścią, gdzie obecnie mieści się restauracja.
Innego dnia, jak typowi turyści, wjechaliśmy kolejką linową na Aj-Petri(piękne widoczki), a potem, już jak mniej typowi turyści, zeszliśmy stamtąd na dziko, bo szlaku nie było... Było ostro, ale powoli sunęliśmy w dół. Już prawie prawie byliśmy na dole(wiedzieliśmy nawet drogę), kiedy to ukazała się przed nami przepaść. I nijak nie dało się zjechać/spuścić na dół. Jedynym wyjściem było wdrapać się kilkaset metrów z powrotem na górę i obejść ten niebezpieczny kawałek. Upał, ciężko było, ale z braku innego wyjścia trzeba było się powspinać, żeby potem móc zejść. Asfalt naprawdę nas ucieszył:-)

Zdjęcia (16)

Komentarze (0)