Na granicy usiłowaliśmy się dopytać o jakiś camping pod Widyniem. Niestety bezowocnie. Było już ciemno, a my chcieliśmy złapać jakiegoś stopa, ale nic nie jechało poza... policją. Troszkę się przestraszyliśmy, że może się przyczepią, ze idziemy złą stroną drogi albo coś, a oni tylko zapytali czy czegoś nam nie trzeba... Spytaliśmy, gdzie można rozbić namiot, a oni wskazali nam miejsce po drugiej stronie drogi i wręczyli wizytówkę,że w razie kłopotów mamy dzwonić... Fajna ta policja:-) Noc spędzamy więc w rowie pod Widyniem.
Rano okazało się, że to pole maryśki...
Jeśli ktoś lubi ruinki, to warto zwiedzić turecką twierdzę w Widyniu. W knajpce nad Dunajem jemy naszą pierwszą szopską sałatę, czyli sałatkę przygotowaną z pomidorów, ogórków, cebuli i słonego ichniejszego sera. Pycha:-)