Na wjazd do Arches N.P. trzeba wykupić wejściówkę na konkretny dzień i godzinę (koszt rezerwacji $2 za osobę). Mamy takową na godzinę 11, bo wcześniej rozważaliśmy lot balonem, który odbywa się zawsze o świcie. Z tej atrakcji ostatecznie rezygnujemy. Finansowo dalibyśmy radę, choć to nie lada wydatek - $325 od osoby za 2 godzinki przyjemności - ale czujemy, że musimy trochę zwolnić i zrobić sobie leniwy poranek. Ma to swoje plusy i minusy, bo oznacza to, że będziemy zwiedzać Archesy znów w najgorętszej porze dnia. Temperatury nie tak zabójcze jak w Joshua, ale grubo ponad 30 stopni i zero cienia.
O wow! Ten park to naprawdę coś niesamowitego. Nie chodzi tylko o łuki, które są naprawdę imponujące, ale cały krajobraz, niesamowite kształty czerwonych skał, zielone góry, wysokie wierzchołki gdzieś na horyzoncie. Podchodzimy pod Double Arch, Turret, North i South Windows. Początkowo mamy w planie też szlak do Delicate Arch - wyjątkowego, niewielkiego łuku, położonego z dala od innych, na krawędzi kanionu. Skwar lejący się z nieba koryguje jednak nasze plany. Zamiast tego, robimy sobie tylko spacer do opuszczonego rancza i malunków naskalnych, które znajdują się na początku rzeczonego szlaku, a sam Delicate Arch oglądamy z punktów widokowych. Z dolnego punktu widokowego widać go nieźle, ale zdecydowanie warto podejść nieco w górę (Upper Delicate Arch View Point), żeby znaleźć się dokładnie po przeciwnej stronie zielonego kanionu, gdzie jest łuk. Stamtąd prezentuje się fantastycznie, a co najważniejsze, można go podziwiać praktycznie w samotności.
Teraz to już naprawdę potrzebujemy prysznica...
Udało nam się namierzyć parę lokalizacji w Moab, które taki odpłatny prysznic dla osób z zewnątrz oferują. Jedziemy do hostelu Lazy Lizard, gdzie za parę dolarów korzystamy z przyjemnych kabin z ciepłą wodą. Uff, jakie to fajne uczucie zmyć z siebie kurz i brud z trzech dni... W ogóle to ten hostel wart jest rozważenia dla kogoś kto szuka noclegu w Moab, ceny przestępne i wygląda na miłe miejsce.
Dziś wieczorem znów wieje, ale już nie tak szaleńczo jak poprzedniego dnia. Szybko znów osiada na nas kurz... Dajemy radę nawet ugotować na zewnątrz.