Dalej śmigaliśmy na Wiedeń, Graz, Villach.
Najbardziej zapamiętałam stopa w ogromnej ciężarówce Scania, którą przez część trasy prowadził mój kolega Sławek :-)
Kierowca zabrał nas, żeby sobie trochę odpocząć od jazdy… Był bardzo sympatyczny i poczęstował nas pomarańczami. Jechaliśmy z nim całkiem długo, przez kawałek Austrii i Alpy Włoskie. Zachwycaliśmy się widokami i cieszyliśmy, że przestało padać!