Elafonisi była oczarowująca, ale Balos po prostu powala! Najpierw trzeba podjechać szutrową drogą prawie na koniec półwyspu (jakieś 7km). Jadąc powoli, bez problemu można zwykłą osobówką. Na parkingu trudno o miejsce, krążymy trochę, zanim udaje nam się stanąć gdzieś wzdłuż drogi. Potem jeszcze spacer, ok.1/2h. Moment, w którym ukazuje się w dole niezwykle malownicza laguna z białym piaskiem i turkusową wodą jest obłędny. Ludzie jakoś się rozchodzą i nie ma tragedii, jeśli chodzi o zagęszczenie, no ale mamy październik. Nie wyobrażam sobie co tu się musi dziać w środku sezonu. Część turystów ląduje tu od strony wody, stateczkiem wycieczkowym.
Można by tu leżeć bez końca, co jakiś czas schładzając ciało w krystalicznie czystej toni. Trzeba iść dość daleko, żeby dało się popływać.
Gorzej się wraca. Gorąco rozleniwiło i osłabiło. a teraz trzeba wdrapywać się na górkę...Na słabszych czekają osiołki.