Geoblog.pl    gryka    Podróże    Barcelona - Maroko 2008    Lądujemy w Maroku-Marrakesz
Zwiń mapę
2008
21
sty

Lądujemy w Maroku-Marrakesz

 
Maroko
Maroko, Marrakech
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3071 km
 
O 17.45 mamy samolot do Marrakeszu. Znowu Barcelona bus do Girony i ladujemy sie na poklad.
Zachodzi slonce i barwi kapitalnie fragmenty naszego samolotu. Ale najlepszy widok czeka na nas na koniec lotu. W dole pojawia sie blyszczaca setkami swiatel rozgwiazda, jakby klejnot na czarnym globie. To Marrakesz. Nie mozemy oderwac oczu.
Potem dlugie oczekiwanie na odprawe paszportowa, czekamy chyba 45 minut. Przed lotniskiem dogadujemy sie z parka Wlochow i wspolnie bierzemy taxi za 20 dirhamow/osoby(po wytargowaniu) do miasta. Pewnie mozna by i taniej, ale jest dosc pozno i nie mozna za bardzo wybrzydzac.
Wlosi prowadza nas do hotelikow, byli juz tu wczesniej.Mamy wiec ulatwione zadanie:-) Trafiamy do hotelu Essouira, ktory wybralismy z przewodnika Pascala. Faktycznie przyjemny, pieknie zdobiony w arabsko-berberyjskim stylu. Dwojka za 100 Dr.
Po drodze mijamy najslynniejszy w Marrakeszu Plac Dzemaa el-Fna, ktory tetni wszelakimi cudami, brzmi muzyka i gwarem tysiaca istnien i az paruje od emocji(i potraw). Na dzis mamy juz dosc atrakcji. Kupujemy jakos wode, przeplacajac pewnie conajmniej dwukrotnie i idziemy spac.
Oczywiscie skoro swit budzi na dracy sie muezin. Potem udaje nam sie jeszcze zasnac dzieki naszym niezawodnym korkom do uszu.
Ogladamy meczet Kutubija, ktory podziwialismy juz w nocy(pieknie oswietlony). Potem pieknie zdobione grobowce Sadytow. Fajne miejsca. Uliczki Marrakeszu nieco przypominaja indyjskie, choc jest odrobine mniej brudno:-) Piesi,motorki, rowery, zaprzegi konne mijaja sie na centymetry. Na to wszystko jeszcze koty i golebie.
Suki to oddzielna historia. Zapachy i bogactwo towarow przyprawiaja o zawrot glowy. Latwo pobladzic. Jesli ktos nie jest fanem takich miejsc, to radze nie zapuszczac sie zbyt daleko. Ciagle zaczepki i klaustrofobiczne tunele-uliczki-sklepiki moga szybko zmeczyc. Podgladamy troche prace rzemieslnikow w bocznych uliczkach i ewakuujemy sie do bardziej przestrzennych miejsc miasta.
Palac El-Badi to piaskowe, podziurawione mury-ruiny, gdzie warto sie przejsc chocby w celu pozdrowienia polskich bocianow, ktorych jest tu cale mnostwo.
Pozniej zwiedzam jeszcze Medrese Ben-Jusufa. Jest to szkola koraniczna z akademikiem.Ladnie zdobione w kamieniu i drewnie salki, dziedziniec i sala modlow.
Ciekawie jest poobserwowac zycie zwyklych mieszkancow, Berberow w dlugich "podomkach" ze szpiczastymi kapturami, zaprzegi osiolkowe i inne wynalazki.
Boski jest smak mietowej,mocno slodzonej herbaty. Genialne sa swiezo wyciskane soki z pomaranczy dostepne na co drugim straganie. Pyszny jest tadzin, czyli danie w glinianym garnku- w srodku mieso, wokol na sztorc poukladane warzywa pokrojone w plastry, do tego duzo swiezych ziol. Wszystko dusi sie na ogniu pod charakterystycznym spiczastym przykryciem. Do wszystkich dan podawane jest pieczywo.Wtedy jeszcze bylismy jedzonkiem zachwyceni...
Wieczorem przypominamy sobie o dniu jutrzejszym i o tym, ze nie mamy biletow na autobus do Ait Banhaddu. Dworzec jest juz zamkniety, ale jakis naganiacz-pracownik jednej z wielu korporacji autobusowych sprzedaje nam rezerwacje-bilet. Troche sie boimy czy nie zrobil nas w ciula, ale ryzykujemy...


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 27.5% świata (55 państw)
Zasoby: 586 wpisów586 651 komentarzy651 10301 zdjęć10301 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
30.08.2024 - 23.09.2024
 
 
17.09.2023 - 03.10.2023
 
 
22.10.2022 - 22.10.2022